Zdunek Wybrzeże Gdańsk w ostatnim meczu przegrało z Lokomotivem Daugavpils 44:46. Jednym z nielicznych plusów w ekipie znad morza była postawa Michała Szczepaniaka, który po serii nieudanych spotkań, zaczął punktować. - W końcu coś drgnęło, jednak chciałbym zwrócić uwagę na jedną kwestię. To, co się dzieje na rynku części zamiennych, jest masakrą. Podróbki są nie do rozpoznania i ciężko mi było znaleźć przyczynę tego, że silniki nie jadą. Przerzuciliśmy bardzo dużo sprzętu i wiele zmienialiśmy, by to odnaleźć. Dzięki temu zaczęło to wszystko jechać - powiedział senior klubu znad morza.
- Kilka spotkań uciekło przez te głupoty i żałuję tego. Nie przewidzę jednak wszystkiego, ale tak już jest w sporcie, naciąłem się na oszustwa w częściach. Świadomość sytuacji w środowisku żużlowym jest, w drużynie wymieniamy się spostrzeżeniami dotyczącymi tych problemów. Rywale niech szukają sami - dodał Michał Szczepaniak.
W sparingach, czy na ligową inaugurację jazda starszego z braci wyglądała bardzo dobrze. Później nagle się pogubił. - Właśnie wtedy miałem silniki mające oryginalne części. Po pierwszych treningach i sparingach trzeba było porobić serwisy, bo taki jest ten sport. Okazało się, że ani jeden silnik nie jechał. Wyeliminowaliśmy podrobione podzespoły i wiem, gdzie ich nie kupować. Chwała mojemu ojcu, który zajmuje się serwisem moich silników, bo ostatnio siedzieliśmy dzień i noc by doprowadzić wszystko do ładu. W końcu wyszło to na tyle, że jest już ok - podkreślił najbardziej doświadczony zawodnik Zdunek Wybrzeża.
Seria spotkań, w których żużlowiec jedzie poniżej własnych oczekiwań musi wpływać na głowę. - Dokładnie tak jest, przez co popełniam jeszcze błędy na torze. W głowie ostatnie, tragiczne wyniki zostają. Walczyłem z silnikami, trenowałem, szukałem przyczyn i nie miało to pozytywnego wpływu na jazdę, ale w końcu się to udało. Nawet po poprawie wszystkiego w sprzęcie, ciężko jechać z tak ciężką głową, bo nie ma absolutnie pewności tego, co robi się na torze. Czuję się jednak lepiej i odzyskałem chęć do żużla. Ostatnie tygodnie były dla mnie tragiczne. Nie było przełożenia na wyniki mojej ciężkiej pracy - żałował.
Problemy się tylko nawarstwiały. - Ja solidnie przygotowywałem się zimą, naprawdę dużo zainwestowałem, ale niektórych rzeczy nie przewidzimy. Teraz jestem mądrzejszy, ale może gdybym zostawił części z poprzedniego roku, to wszystko by jechało lepiej? Byłem załamany wynikami, bo przywożąc zera, nie zarabiam. Szukając problemów w sprzęcie, wydaje się na części naprawdę mnóstwo pieniędzy, a połowa tego co kupiłem była podrobiona, a takie części wciąż krążą na rynku. Ciężko podejść z luzem do takiej sytuacji - podkreślił Michał Szczepaniak.
Senior klubu z Gdańska mógł być absolutnym bohaterem meczu z Lokomotivem, jednak upadł w ostatnim biegu. - Niestety popełniłem błąd w tym wyścigu. Pociągnęło mnie, ale tor był diametralnie inny niż na treningu, przez co żaden z nas nie czuł się komfortowo i pogubiliśmy sporo punktów, czego w konsekwencji nam zabrakło. Ja w pierwszym swoim biegu, w którym byłem strasznie wolny, zastosowałem właśnie ustawienia z treningu, które nie jechały. Później, po korekcie czułem się już dobrze. Kolegom jednak to, co pasowało wcześniej tym razem nie działało i każdy pogubił punkty - podsumował żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta: Mierzymy w podium Speedway of Nations