Temperatura wrzenia w Get Well Toruń coraz większa. W drużynie się kotłuje, padają mocne słowa, a większość konfliktów generuje rezerwowy startujący pod numerami 8 i 16. Paweł Przedpełski czy Niels Kristian Iversen już zdążyli wyrazić głośno swoje niezadowolenia z faktu, że są w trakcie meczu zmieniani. Ich medialne występy z pewnością miały wpływ na atmosferę. Kontuzja Iversena powoduje, że menedżer Jacek Frątczak zostaje z piątką seniorów, którzy nie będą mieli żadnego bata nad sobą. - Pojadą lepiej, bo bez presji - tłumaczy nam Sławomir Kryjom, żużlowy menedżer.
Robert Wardzała, były zawodnik, ekspert nSport+, nie do końca zgadza się jednak z tą koncepcją. - Z jednej strony faktycznie jest tak, że rezerwowy wprowadza pewien ferment. Przeżyłem to na własnej skórze, więc wiem, jak to jest być zawodnikiem czekającym na szansę, ale i też tym, który jedzie i nagle jest zmieniany. To nie jest komfortowe - zauważa Wardzała.
- Z drugiej strony niańczenie żużlowców, gwarantowanie im jazdy, nie rozwiązuje wszystkich problemów. Nie ma tego ósmego, ale zmiany, w określonych warunkach, dalej można robić. Każdy ma też z tyłu głowy swoją finansową drabinkę i wciąż myśli o tym, że musi zdobyć tyle a tyle punktów, bo inaczej nie zarobi tego, co sobie założył. Żużel to biznes, w którym trudno o bezstresowe życie - komentuje Wardzała.
- Poza wszystkim nie powiedziałbym, że gorące sytuacje i ostre wymiany zdań są tylko w Get Well - zwraca uwagę nasz ekspert. - Zapraszam wszystkich do Formuły 1, żeby dzieje się w boksach kierowców. Tam kuchnia jest równie gorąca i to bez względu na sytuację. Wracając na toruńskie podwórko, to brak Iversena rozwiąże jeden problem, ale wszystkie inne zostaną.
ZOBACZ WIDEO Żużlowcy Betard Sparty Wrocław zdominują Speedway of Nations