Jabłoński stracił patent na wygrywanie biegów. Nie jest ostatnio sobą

WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Mirosław Jabłoński na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Mirosław Jabłoński na prowadzeniu

Mirosław Jabłoński nie jest tak solidnym punktem Startu Gniezno jak to miało miejsce rok temu. Kapitan czerwono-czarnych lepsze mecze przeplata gorszymi. W ostatnim ze Zdunek Wybrzeżem (46:44) aż trzykrotnie oglądał plecy Mikkela Michelsena.

Chęć szybkiego odkupienia win u kibiców za dotkliwą porażkę w Rybniku miała, zdaniem Mirosława Jabłońskiego, znaczący wpływ na słabszą, niż zazwyczaj postawę gnieźnieńskiej drużyny przed własną publicznością. - Muszę przyznać, że nadal z tyłu naszych głów jest mecz z Rybnika. Ten blamaż spowodował, że każdy z nas podszedł do tego meczu poddenerwowany i z chęcią rehabilitacji - tłumaczy doświadczony żużlowiec.

Gospodarze spóźniali starty, co powodowało, że nie wygrywali biegów indywidualnie. Tylko sześciokrotnie czerwono-czarni mijali linię mety na pierwszej pozycji. Problemy miał również Jabłoński. Były one widoczne głownie na dystansie. Wychowanek Startu zapisał przy swoim nazwisku dziewięć punktów, ale nie imponował szybkością na torze tak jak dotychczas. W biegu szóstym nie zdołał minąć na dystansie juniora gości - Dominika Kossakowskiego, a w ostatniej osłonie dnia pozwolił na trasie wyprzedzić się dwójce Duńczykom - Andersowi Thomsenowi i Mikkelowi Michelsenowi.

- Jeździłem tam, gdzie nie trzeba było, nie byłem sobą. Takie błędy jakie popełniałem w dwóch pierwszych biegach i ostatnim, to mało kiedy robię. Muszę przeanalizować ten mecz. Jechałem dokładnie tam gdzie nie trzeba. Omijałem wszystkie dobre ścieżki. Niestety i taki mecz musi się w sezonie przydarzyć. To się nie ma prawa powtórzyć - komentuje. - Wszystkich laliśmy jak mogliśmy wcześniej, tym razem kubeł zimnej wody na dopracowanie szczegółów i skupienie się na drugą część sezonu. Przed nami bardzo ważne mecze - dodał 33-letni zawodnik.

Za półtora tygodnia drużyna z pierwszej stolicy Polski uda się na rewanżowe spotkanie do Gdańska. - To było spotkanie z gatunku wagi ciężkiej. Wspominałem już wcześniej, że gdańskiej drużynie może nasz tor przypasować, ponieważ obie te nawierzchnie są do siebie podobne. Najważniejsze są dwa punkty, które dopisujemy do tabeli - one zostają w Gnieźnie i to przeszło do historii. Wybrzeże musi spodziewać się zaciętego rewanżu, kiedy my przyjedziemy do nich. Zapowiada się ciekawy i zacięty mecz za dwa tygodnie - ocenia Jabłoński.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku

Komentarze (72)
avatar
prawus
5.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A ja bym proponował by publicznie w tv podczas transmisji z zawodów żużlowych , uczył po stokroć lepszých od siebie jak się jezdzi na żużlu , gratisowo dodając do tego seój szyderczy uśmieszek Czytaj całość
avatar
kokersi
3.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mireczku więc do roboty, remis albo 2-pkt porażka skoro tory takie same.... 
avatar
WielkiStart
1.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mirek to nic że zeszmacił cie chmiel że zeszmacił cie kossakowski i wynalazki typu woryna itp. Już niedługo z bycia szmaconym staniesz się znowu tym który szmaci innych . 
avatar
Dondiego SKS START
31.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Miras było dobrze:) Nie pękaj:) 
avatar
Jan Marian Waleczny
31.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To on jeszcze jeździ????? W szoku jestem, myślałem że już tylko komentuje...