W niedzielnym starciu ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk drużyna Car Gwarant Startu Gniezno miała problemy z wygrywaniem momentu startowego. Czerwono-czarnym zdarzały się przebłyski, ale generalnie wypadali na tym polu słabo. - W moim przypadku nie jestem zadowolony ze startów. Gdańszczanie nam uciekali. Musiałbym to jeszcze zobaczyć z innej perspektywy - na telewizorze. Wówczas mógłbym powiedzieć więcej - zauważył Marcin Nowak w pomeczowej rozmowie z naszym portalem.
Wychowanek Unii Leszno nie odniósł się do tego, jak startowali jego koledzy, przyznając, że nie przyglądał się ich wyścigom. Nowak był skupiony na pracy przy swoim sprzęcie. Ten poniósł go po pięć punktów z dwoma bonusami. - Stać mnie na więcej. W trzynastym biegu trochę nie dogadaliśmy się z Edą i na przeciwległej prostej musiałem nieco przymknąć gaz. To mnie wybiło z rytmu. Gnieźnieński tor jest taki, że trzeba cały czas gonić. A jak na chwilę się zamknie gaz, to jest pozamiatane - wyjaśnił.
Po wygranym meczu z gdańszczanami (46:44), Marcin Nowak nie narzekał na kwestie sprzętowe. Zdradził jednak, że być może powinien inaczej zachować się podczas zawodów. - Ze sprzętu jestem zadowolony, choć mogłem trochę zmienić przełożenie. Mogłem zaryzykować. Jak to się jednak mówi - Polak mądry po szkodzie. Jedziemy dalej, a do zeszytu wędrują odpowiednie notatki - podsumował reprezentant pierwszoligowego Car Gwarant Startu Gniezno.
ZOBACZ WIDEO Speedway of Nations gwarantuje emocje do ostatniego wyścigu