Nie tylko pogrążyli macierz. Grzegorz Walasek i Adrian Miedziński osiągnęli coś jeszcze

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Adrian Miedziński na pierwszym planie
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Adrian Miedziński na pierwszym planie

W siódmej rundzie PGE Ekstraligi Grzegorz Walasek i Adrian Miedziński nie tylko pogrążyli macierzyste kluby, prowadząc obecne do prestiżowych wygranych. Obaj osiągnęli też historyczne wyniki ze statystycznego punktu widzenia.

Mało kto mógł się spodziewać, że w niedzielę głównymi aktorami hitowych pojedynków w siódmej rundzie PGE Ekstraligi będą zawodnicy, którzy na co dzień w swoich zespołach stanowią o sile drugiej linii. Ba, że będą to tacy, dla których - z uwagi na przeszłość - na pewno nie były to zwykłe mecze. Raz jeszcze okazało się jednak, że odpowiednia mobilizacja, być może chęć udowodnienia czegoś i nieprzewidywalność, jaką wyróżnia się żużel, prowadzą niekiedy do wyjątkowych historii. Tak było z dwoma doskonale znanymi postaciami polskich torów.

300. mecz Grzegorza Walaska

Zaczęło się od Derbów Ziemi Lubuskiej. Falubaz Zielona Góra poniósł dotkliwą porażkę z Cash Broker Stalą Gorzów (43:47), a jednym z powodów takiego obrotu spraw była skuteczna postawa Grzegorza Walaska. Wychowanek klubu z Winnego Grodu ściga się dziś dla odwiecznego rywala. 41-letni żużlowiec prezentował się przy W69 bardzo dobrze. Walasek zdobył 10 punktów.

Przede wszystkim to on i Bartosz Zmarzlik sprawili, że Stal w pewnym momencie odjechała gospodarzom, dowożąc prestiżowy triumf do mety. O tym, że był to dla Grzegorza naprawdę dobry mecz, świadczy jeszcze jedna statystyka. Pomijając październikowy dwumecz barażowy ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk (punkty: 12 i 11), był to dla niego pierwszy od 13 miesięcy mecz, w którym zdobył przeciwko ekstraligowemu rywalowi dwucyfrowy wynik. Poprzednio zrobił to w barwach Get Well Toruń... w Zielonej Górze (10+1).

Nie tylko pokonanie macierzystego klubu jest sukcesem byłego stałego uczestnika cyklu Grand Prix. Przede wszystkim odjechał on w niedzielę mecz numer 300. w najwyższej lidze w Polsce w karierze. W elicie więcej od niego mają tylko Piotr Protasiewicz (481) i Jarosław Hampel (323). Na imponujący dorobek Walaska składa się: 117 spotkań we Włókniarzu, 114 w Falubazie, 36 w Stali Rzeszów, 16 w Polonii Bydgoszcz, 11 w Get Well i 6 w Stali Gorzów.

Ponad 2000 punktów Adriana Miedzińskiego

W niedzielny wieczór bohaterem żużlowej Częstochowy został natomiast Adrian Miedziński. Jesienią wychowanek toruńskiego Apatora po szesnastu sezonach spędzonych w Grodzie Kopernika zdecydował się na zmiany. Były reprezentant Polski miał na SGP Arena pierwszą okazję do starcia z klubem, z którym od zawsze był kojarzony i dla którego oddał kawał serca i zdrowia.

Miedziński prezentował się jak za najlepszych lat. Jeździł pewnie i skutecznie. Zdobył wprawdzie tyle samo punktów co Fredrik Lindgren (10 i dwa bonusy przy jednym bonusie Szweda), ale przyćmił kolegę z pary i to on w najważniejszym momencie wykonał akcję meczu, mijając prowadzącego Jasona Doyle'a, by po chwili zapewnić forBET Włókniarzowi wygraną w całym spotkaniu (49:41).

W biegu wcześniej rodowity torunianin przekroczył barierę 2000 punktów zdobytych na ligowych torach. W Toruniu zapisał ich na swoim koncie 1960, w tym sezonie zdobył 44 "oczka". "Miedziak" jest tym samym obecnie ósmym zawodnikiem w PGE Ekstralidze, który złamał tę barierę. Najwięcej mają Protasiewicz (4659) i Hampel (3257). Granicę trzech tysięcy gonią z kolei Rune Holta (2698), Krzysztof Kasprzak (2632), Walasek (2596), Nicki Pedersen (2504) i Janusz Kołodziej (2279).

ZOBACZ WIDEO Speedway of Nations gwarantuje emocje do ostatniego wyścigu

Źródło artykułu: