Prezes nie wie, czego spodziewać się po swoim zespole, ale liczy na przełamanie

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Josef Franc na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Josef Franc na prowadzeniu

Licząc zeszły sezon, KSM Krosno przegrało dwanaście ostatnich meczów. Przełamanie miało nastąpić w niedzielę, ale dość niespodziewanie zespół przegrał z Polonią Bydgoszcz (43:47). Przyczyn porażki zrozumieć nie potrafi prezes Janusz Steliga.

- To chyba musi być kwestia głowy, innego wytłumaczenia nie widzę. Skoro z rzeszowskim "dream teamem" robimy 42 punkty u siebie i 35 na wyjeździe, to z Polonią powinniśmy zwyciężyć. Już nie mówię nawet o bonusie. Tymczasem to co działo się na torze, było dla mnie szokiem. Nasi zawodnicy byli zagubienie jak dzieci we mgle. Perspektywa pierwszego zwycięstwa podziała na nich chyba paraliżująco - mówi Janusz Steliga.

Bolączką zawodników KSM-u były przede wszystkim starty, a to one są kluczowe na krośnieńskim torze. Sędzia Ryszard Bryła w niedzielę często kazał polewać tor. W efekcie był on dość przyczepny i przede wszystkim inny niż ten, na którym zwykle jeździ zespół. - Fakt, że tor był inny i na takim nie jeździmy, ale nie chcę szukać tutaj wymówki, bo tor jest taki sam dla każdego zespołu. Po prostu trzeba się dostosować i jechać - dodaje.

KSM czekają w tym roku jeszcze trzy mecze na swoim torze. Jeśli jednak drużyna nie była w stanie wygrać ani z Polonią, ani wcześniej z Ivestonem PSŻ-em (43:47), to trudno oczekiwać, aby wygrała z OK Kolejarzem Opole, MDM Komputery TŻ Ostrovią czy Stainer Unią Kolejarz.

- Powiem szczerze, że nie wiem czego mogę się spodziewać po tym zespole. Dotychczas wszystko przegraliśmy, więc uszczypliwi pewnie powiedzą, że na pewno kolejnej porażki. Mimo wszystko uważam, że nie jesteśmy aż tak słabi. Na naszym torze zawodzi Patrick Hansen, ale teraz wrócić powinien Josef Franc. Być może gotowy będzie też Marcin Rempała, bo Mariusz Puszakowski chyba lepiej czuje się na wyjazdach. Chcę wierzyć, że zawodnicy będą potrafili się jeszcze zmobilizować i powalczą skutecznie przynajmniej o jedno, honorowe zwycięstwo - mówi Steliga.

Jeszcze kilka lat temu KSM choć nie był głównym rozdającym karty w II lidze, to był zespołem, z którym rywale musieli się liczyć. Od jakiegoś czasu jednak nie sposób nie zauważyć, że rywale odjeżdżają krośnianom pod względem finansowym, a co za tym idzie i sportowym. Coraz częściej padają pytania o przyszłość czarnego sportu w Krośnie i sens jazdy w lidze. W klubie nie chcą jednak na razie rozwijać tego wątku. Słychać głosy, że drużynie zostało jeszcze kilka spotkań i dopiero później nadejdzie czas a te niełatwe rozmowy.

ZOBACZ WIDEO Stadion Orła Łódź robi wrażenie! Zobacz na jakim etapie jest budowa

Komentarze (7)
avatar
Mar Zim
24.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ligowy zuzel to zdecydowanie za drogie sport. Trzeba cos zrobic, zeby ograniczyc wydatki klubow, bo inaczej zostanie ekstraliga i 2 kluby w NICE. Reszta sie zawinie wpiz#$ 
Na zawsze Start
24.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Żużel w Krośnie był, jest i będzie. 
avatar
Andrzej TRybus
23.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zmienić to trzeba samo podejście przed sezonem, a zarazem opinię o klubie jako szpitalnym oddziałe rechabilitacyjno - pourazowym i pomostòwce przedemerytalnej . Takowy klub jest oczywiście potr Czytaj całość
avatar
KKŻ Krosno
23.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Panie Steliga, pan to nie wiedział czego się spodziewać po drużynie od początku sezonu. Formuła od lat ta sama, zbieranina nie chciana przez nikogo i liczenie na cud że może akurat ktoś zaskocz Czytaj całość