Chris Harris kłamał działaczom Polonii Piła w twarz. W Polsce Anglik jest spalony?

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Chris Harris
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Chris Harris

Jesienią, przed podpisaniem kontraktu, Chris Harris kłamał działaczom Polonii Piła, że będzie na każde ich wezwanie. Teraz śmieje im się w twarz i nie odpowiada ani na maile, ani sms-y. Z nałożonej kary też nic sobie nie robi.

Kilka dni temu Euro Finannce Polonia nałożyła na Chrisa Harrisa karę w wysokości 50 tysięcy złotych. Powodem jest to, że nie zjawił się na meczu pilan ze Speed Car Motorem Lublin, do czego był zobowiązany. Żużlowiec może zasłaniać się tym, że angielska federacja cofnęła mu nagle - prawdopodobnie na jego wniosek - "start permission". Trzeba jednak pamiętać, że obowiązuje slot-system i każda z lig ma swoje dni na organizację spotkań. Niedziela była dla Polski i Harris, mając ważną umowę z Polonią, powinien był przyjechać na jej mecz.

Wygląda na to, że Harris nic z kary nałożonej przez pilan sobie nie robi. - Wynosi ona 50 tysięcy złotych. Odpowiednie dokumenty w tej sprawie wysłaliśmy do PZM-u i wszystkich teraz w ich rękach, a także samego zawodnika. Na razie z jego strony nie ma jednak żadnego odzewu. Nie odniósł się do tej kary, choć miał siedem dni na odwołanie. Pozostaje nam czekać na rozwój sytuacji - mówi menedżer Tomasz Żentkowski.

W Pile przyznają, że podpisując kontrakt z Harrisem, dali się nabrać na jego deklaracje. - Rozmawiał z nami i był bardzo chętny do jazdy. Inaczej żadnego kontraktu byśmy z nim nie uzgodnili. Potem zjawił się nawet na prezentacji zespołu i wszystko było w porządku. Gdy zaczął się sezon, przestał odbierać telefony i odpisywać - dodaje.

Działacze Polonii nie ukrywają, że teraz, po fakcie, mogą żałować swojej decyzji. - Zakontraktowaliśmy Harrisa, choć mieliśmy na jego miejsce też innych kandydatów, którzy chętnie by dla nas jeździli. Mamy taką politykę w klubie, że nie rozbudowujemy przesadnie składu. Szkoda więc, że Harris zablokował komuś miejsce, choć sam nie jest jazdą dla nas zainteresowany - zauważa Żentkowski.

W Pile nie mają wątpliwości, że prawo jest po ich stronie. Harris powinien więc karę zapłacić. - Po to wprowadzono slot-system, by tego przestrzegać. Chris tego nie robi i uznaje, że dla niego na pierwszym miejscu jest zawsze, bez względu na termin, liga narodowa. Liczymy, że żużlowa centrala skutecznie w tej sprawie zareaguje. Jeśli się to nie uda, to znaczyć to będzie tylko tyle, że ustalenia między federacjami dotyczące slot-system są fikcją, bo nie obowiązują - dodaje Żentkowski.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku

Komentarze (43)
avatar
pilski kibic
6.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Miałem napisać temu oslowi z Rzeszowa że jeszcze nie słyszałem żeby komuś zapłacić przed zrobieniem punktu, chyba że w Rzeszowie placicie w ciemno a tak w nawiasie dzisiaj czytałem że w Rzeszow Czytaj całość
avatar
szturmowiec
6.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Anglicy zawsze kłamali Polakom prosto w oczy i zawodzili nasze zaufanie. Nic nowego. Wątpię, by udało się ściągnąć od niego tę kasę. Angole będą chronić swojego, nawet w takim przypadku. 
avatar
mafRK
6.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak ktokolwiek z Polski go zatrudni to nie ma nadziei dla tego narodu. 
avatar
Lipowy Batonik
5.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sam sobie tą sprawą wbił gwóźdź do własnej trumny.Nie dość , że od kilku sezonów na polskich torach furory nie robił to teraz kompletnie lekceważące podejście do swojego pracodawcy.Harris to ra Czytaj całość
avatar
sympatyk żu-żla
5.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeżeli Klub nałożył karę na zawodnika wysokości 50 tys zł .Jak by nie było ładna sumka.Śmiać się będzie ten co się śmiać będzie ostatni.Prędzej czy później zapłacić będzie musiał lub koniec kar Czytaj całość