Robert Kempiński: Nasze wyniki nikogo nie cieszą. Liczymy na przełamanie

WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Na zdjęciu: Tomasz Gaszyński (z lewej) i Robert Kempiński (z prawej)
WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Na zdjęciu: Tomasz Gaszyński (z lewej) i Robert Kempiński (z prawej)

Połowa sezonu za nami, a zespół, który miał być czarnym koniem PGE Ekstraligi zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. MRGARDEN GKM Grudziądz nie składa jednak broni i liczy na przełamanie już w najbliższym meczu z Betard Spartą Wrocław.

- Nasze wyniki na pewno nikogo nie cieszą. Nie po to wzmacnialiśmy drużynę Przemysławem Pawlickim, żeby w meczach wyjazdowych prezentować się gorzej niż rok temu. Rzeczywistość jest jednak inna i nic na to nie poradzę. Wiem, że niektórzy mają do mnie pretensje, że nie skorzystaliśmy z rezerw taktycznych we Wrocławiu, ale wynik był taki, że nie było sensu tego robić - mówi dla WP SportoweFakty Robert Kempiński.

Żółto-niebiescy mają za sobą bolesną porażkę we Wrocławiu, gdzie polegli z kretesem 29:61. GKM musi jak najszybciej zapomnieć o tym meczu i maksymalnie zmobilizować się do rundy rewanżowej, żeby uratować dla Grudziądza PGE Ekstraligę.

-Zawodnicy nie są zadowoleni i nie może być inaczej, skoro w meczu zdobywa się jeden, czy dwa punkty. Uśmiechów i zadowolenia z życia nie ma. Trzeba o tym zapomnieć, bo przed nami jeszcze sporo meczów - twierdzi trener MRGARDEN GKM-u.

Zespół z Grudziądza okazję do rehabilitacji będzie miał już w najbliższą niedzielę. GKM liczy na zwycięstwo z Betard Spartą Wrocław i robi wszystko, żeby przełamanie nastąpiło już w tym meczu. Choć przeciwnik jest z najwyższej półki.

ZOBACZ WIDEO: Tai Woffinden: Krystyna Kloc i Andrzej Rusko wykonują wspaniałą pracę

- Musimy się skupić i zmobilizować na najbliższy pojedynek ze Spartą. W czwartek zorganizowaliśmy trening wieczorem, bo mecz zaplanowano na 19. Staraliśmy się przygotować taki sam tor, jaki będzie na zawodach. Było trochę mało czasu, bo w środę mieliśmy zmagania juniorów. Wszystko wygląda jednak tak, jakbyśmy chcieli, także liczymy na przełamanie - uważa Kempiński.

Wbrew pozorom sytuacja MRGARDEN GKM-u nie jest taka zła. Układ spotkań w rundzie rewanżowej jest dla żółto-niebieskich bardzo korzystny. Wystarczy, że podopieczni Roberta Kempińskiego wygrają wszystkie mecze na własnym torze i dorzucą jeszcze punkt bonusowy za dwumecz z Grupa Azoty Unią Tarnów. Wtedy realne jest zajęcie nawet 6. bezpiecznego miejsca.

- Na pewno jesteśmy w lepszej sytuacji, niż inne drużyny z dolnych rejonów tabeli. Zdobyliśmy punkty ze Stalą Gorzów i Włókniarzem Częstochowa w przeciwieństwie do np. Falubazu. Każdy zdaje sobie również sprawę, jaką siłą dysponuje Unia Leszno, a zespół Piotra Barona dopiero przyjedzie do Tarnowa i Zielonej Góry. My mamy to już za sobą - zauważa.

Czy jednak walec pod tytułem Fogo Unia Leszno nie złapie zadyszki, która po takim starcie sezonu może przyjść w każdym momencie? - Myślę, że nie. Moim zdaniem są rozpędzeni jak pendolino i już się nie zatrzymają - kończy Kempiński.

Źródło artykułu: