Piotr Szymko (trener Car Gwarant Startu Gniezno): Mecz cały czas był wyrównany. Stworzyliśmy razem z drużyną gospodarzy bardzo fajne widowisko, a przewaga ośmiu punktów na początku spotkania to nie był jeszcze koniec. W dwumeczu wypadliśmy identycznie. Mam na uwadze, że drużyna gospodarzy straciła lidera zespołu i wynik mógł być inny, ale teraz nie ma co gdybać. Gratuluję gospodarzom, w tym oczywiście Mirkowi Berlińskiemu, z którym miałem okazję wiele lat współpracować. Przed nami wiele spotkań i los może sprawić, że jeszcze się spotkamy w tym sezonie. Oby tak było i oby obie drużyny dostały się do play-offów. Gratuluję Wybrzeżu zwycięstwa.
Cieszyłem się z tego, że w meczu z drużyną, w której jestem debiutował Karol Żupiński. Przepracowałem z nim cztery ostatnie lata i będę zawsze mu kibicował. Wybrzeże Gdańsk to mój klub macierzysty. Tutaj mieszkam i żyję, a pracuję w Gnieźnie. Takie są realia. Chciałem jednak wygrać te zawody, podobnie jak gnieźnianin Oskar Fajfer.
Adrian Gała (Car Gwarant Start Gniezno): Nie ma co komentować zderzenia z Andersem Thomsenem. Szkoda, bo po drugim moim biegu byłem naprawdę szybki. Czułem prędkość ze startu i na trasie. Przegraliśmy na własne życzenie. Nikt nie ma bonusu, jest po równo.
Mirosław Berliński (trener Zdunek Wybrzeża Gdańsk): Spotkanie było bardzo ładne i wyrównane, pomimo braku Mikkela Michelsena. Cieszy zwycięstwo, nie ma bonusu, ale należy być zadowolonym z punktów. Mieliśmy problemy ze startem. Na treningach wyglądało to dobrze, ale na zawodach im nie pasowało. Nasza reprezentacja też miała problemy jednego dnia, a drugiego wyglądało to inaczej. Zadebiutował Karol Żupiński, niech robi swoje. Miał jeden bardzo fajny bieg, gdzie z trzeciego miejsca wyszedł na pierwsze. Jedzie z głową, to też zasługa Piotra Szymko.
Oskar Fajfer (Zdunek Wybrzeże Gdańsk): Chciałbym pogratulować drużynie z Gniezna, która od samego początku zaczęła nas nokautować. Szczęście w nieszczęściu, że pomimo braku naszego lidera podnieśliśmy się z kolan i pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną. Każdy z chłopaków współpracował, wymienialiśmy się radami. W tym sezonie prześladuje nas spory pech, a w tej duchocie nie jechało się łatwo. Przed ostatnim biegiem wiedziałem, że musi być 5:1. Celowo troszkę przespałem start, żeby odprowadzić Kima Nilssona i aby Anders Thomsen za mnie dojechał. Wiem, że lubi orbitę i od razu wskoczyłem na kredę. Porozumieliśmy się bez słów. Cieszę się też, że ktoś tu ma koncepcję na tor. Wcześniej zawodnicy mówili coś innego, a ktoś robił co innego. Teraz się dogadaliśmy, sztab wie co ma robić i wykonuje to doskonale.
Ja po meczu w Gnieźnie stwierdziłem, że rolę kapitana powinien sprawować zawodnik, który ciągnie wynik i przekazałem opaskę Mikkelowi Bechowi. Ja musiałem się skupić na sobie. W Gnieźnie miałem poważną usterkę w zapłonie, pęknięty motoplat. Gdy nawijałem cały gaz, motor jechał jak jałówka. Nie dziwię się, że był taki wynik jaki inny. Przepraszam kibiców z Gdańska że do nich nie wyszedłem, ale nie mogłem się pozbierać. To dlatego, że mam swoje ambicje i cele - po prostu wolałem schować głowę w piasek i się odciąć. Jak widać wypaliło.
ZOBACZ WIDEO Armando Castagna pokazał medale mistrzostw świata