Plusy i minusy. Dobrze, że jest przerwa, bo już chyba nawet psycholodzy nie trzymają ciśnienia

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Julia Chomska i Stanisław Chomski.
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Julia Chomska i Stanisław Chomski.

Napisaliśmy po meczu Włókniarza ze Stalą (49:41), że Marek Cieślak wygrał ze Stanisławem Chomskim i pani psycholog Julia Chomska, córka trenera Stali, przyczepiła się do nas, że nie potrafimy liczyć, bo w dwumeczu Stal jest lepsza od Włókniarza.

Plus dla pani Julii Chomskiej za to, że potrafi liczyć i jak lwica walczyć o interes i dobre imię swojego ojca. Tyle tylko, że stwierdzenie, że "Marek Cieślak lepszy od Stanisława Chomskiego" (za to dostało nam się od pani Julii po głowie na Twitterze) odnosiło się wyłącznie do drugiego meczu forBET Włókniarz Częstochowa - Cash Broker Stal Gorzów (49:41), bo jednak w relacji zauważyliśmy, że bonus jedzie do Gorzowa. Dobrze jednak, że to spotkanie już za nami. I nie chcemy myśleć co by było, gdyby trener Cieślak też miał córkę. Mielibyśmy wówczas przechlapane. Swoją drogą, skoro klubowy psycholog nie trzyma ciśnienia (tak to przynajmniej wygląda), to znak, że temperatura w PGE Ekstralidze robi się gorąca i dobrze, że będziemy mieli krótki odpoczynek od ligi.

Plus dla Falubazu Zielona Góra, który był już grzebany żywcem (także przez nas), ale jednak pokazał, że wciąż żyje i walczy. Inna sprawa, że żużlowcy Betardu Sparty Wrocław pojechali w Zielonej Górze (39:51) jak ostatnie sieroty. Dla nich minus. Poza Taiem Woffindenem i Maksymem Drabikiem. Jedna taka wtopa, to może nie jest powód do suszenia zawodnikom głowy, ale jakaś pogadanka się przyda, bo w play-off na takie wyczyny Sparta pozwolić sobie nie może. Wracając do Falubazu chwała im za to, że wykorzystali słabość przeciwnika i są w grze. I wielkie brawa dla Piotra Protasiewicza. Mówią, że jedzie się tak, jak przeciwnik pozwala (ten pozwolił na wiele), ale w poprzednich meczach Protasiewicz był za słaby nawet na tych najsłabszych.

Plus dla Jacka Frątczaka. Menedżer Get Well Toruń przegrał w Lesznie (36:54), ale wreszcie pokazał, że to on rządzi drużyną, a nie na odwrót. Zostawił Pawła Przedpełskiego w domu i to był niezły ruch. Raz, że Polak bez formy, dwa, że Jack Holder miał komfort jazdy. Pozostali również, bo tym razem rywalizacji o skład nie było. Nie było też dziwnych obrazków z Przedpełskim trzymającym kciuki za niepowodzenie kolegów. Mielibyśmy je, gdyby Paweł przyjechał do Leszna. Wtedy krążyłby po parku maszyn i czekał na czyjąś wpadkę, bo w innym razie nie wyjechałby na tor.

Plus ogólny za całą 9. kolejkę, bo wyniki, jakie padły, gwarantują nam niesamowite emocje na finiszu. Walka o utrzymanie będzie niesamowicie zażarta, a przecież w Toruniu wciąż mają nadzieję na wykopanie Włókniarza z czwórki. Naszym zdaniem marne szanse, ale nikomu nie zabronimy marzyć.

Minus dla Sparty już był. Kolejny będzie dla Runego Holty. Taki malutki, bo w poprzednich meczach Get Well jednak nie zawodził, więc trudno go mocno kopać za zero w Lesznie. Minus należy się też sędziemu Pawłowi Słupskiemu za dwa ewidentne błędy w meczu telewizyjnym. Skoro arbiter przerywa dwa biegi i w żadnym nie daje ostrzeżenia za start, to znaczy, że niejako sam przyznaje się do błędu. Szkoda, że te błędy miały delikatny wpływ na wynik.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku

Źródło artykułu: