Sam kopał lub walił głową w ścianę. Teraz broni Mroczkę. Kara dla zawodnika Unii to przesada?

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Artur Mroczka, koncentracja przed meczem
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Artur Mroczka, koncentracja przed meczem

W meczu z MRGARDEN GKM-em Artur Mroczka upadł na tor, został wykluczony, a później puściły mu nerwy. Zawodnik Grupy Azoty Unii Tarnów powiedział za dużo, obraził sędziego i grozi mu kara. Czy powinien ją otrzymać?

Żużlowca Grupy Azoty Unii Tarnów w obronę postanowił wziąć były zawodnik Krzysztof Cegielski. - To, co powiedział Mroczka, należy piętnować, ale z karami bym się wstrzymał - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty. - Jeszcze niedawno nie takie rzeczy działy się na torach żużlowych. Nikt o nich nie wiedział, bo nie wychodziły na światło dzienne, a tym bardziej nie było mowy o karach - dodaje.

Cegielski zwraca uwagę, że obecnie wymagamy od zawodników determinacji, ostrej jazdy, a przede wszystkim zwycięstw. - Czasami chcemy wręcz, żeby byli na torze cichymi zabójcami. Tymczasem od pewnego czasu kamery chodzą za nimi wszędzie. Inne dyscypliny tego nie mają. Słyszę czasami, że piłkarze są zawsze pięknie ubrani i dbają o wizerunek, ale zapominamy o jednym. Nie wchodzimy im do szatni i nie słuchamy, jakie słowa tam padają. A założę się, że niektórzy byliby mocno zdziwieni lub wręcz zbulwersowani. Żużlowcy tej szatni zostali pozbawieni, bo mają bez przerwy mikrofony nad głowami. Nie mają gdzie wyładować emocji, a powinni mieć taką możliwość - podkreśla Cegielski.

- Wiem, jak to jest. Jeździłem w lidze brytyjskiej i pamiętam, do czego sam byłem zdolny. Kiedy nie poszedł mi jakiś bieg, to miałem za ścianą drzwi do magazynu. Szedłem tam i waliłem nogą lub głową w ścianę. Nikomu to nie przeszkadzało -dodaje.

Nasz ekspert twierdzi również, że o karach nie powinno być mowy, kiedy zawodnicy udzielają wywiadów po tym, gdy upadli na tor lub zostali wykluczeni. - To dla mnie dziwne, że oczekujemy eleganckich wypowiedzi w momencie, kiedy zawodnicy są poddani silnym emocjom. Jeśli dopuszczamy do czegoś takiego, to liczmy się z każdą reakcją i nie karajmy. W tym przypadku ważną rolę powinni odgrywać kierownicy drużyn i cały sztab szkoleniowy. Zawodnicy powinni być świadomi, bo w pewnych sytuacjach nie muszą nic mówić. Ludzie, którzy są wokół nich, muszą tego pilnować, a nie zawsze to robią - podsumowuje Cegielski.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku

Źródło artykułu: