W teorii mogłoby się wydawać, że w wyścigu o polskie rundy Grand Prix ktoś musi przegrać. W praktyce może to jednak wyglądać zupełnie inaczej. - Wcale nie jest powiedziane, że w Polsce odbędą się tylko trzy turnieje - twierdzi były menedżer Get Well Toruń Jacek Gajewski.
- Moim zdaniem każdy scenariusz jest możliwy. Wszystko zależy od promotorów i ich podejścia. Jeśli połowa lub prawie połowa rund będzie miała odbyć się u nas, to raczej o rozwoju dyscypliny nie będzie mowy. Taki scenariusz nie będzie jednak dla mnie niczym dziwnym. Nie będę zaskoczony, jeśli zwycięży krótkowzroczność i chęć zarobienia pieniędzy. Wtedy w Polsce być może będziemy mieć więcej niż trzy turnieje - tłumaczy Gajewski.
Zdaniem naszego eksperta, BSI wcale nie będzie zależeć na tym, żeby geografia cyklu Grand Prix była jak najszersza. - Ludzie z BSI nie mają za bardzo chęci rozwijania cyklu Grand Prix. Ostatnie wydarzenia związane z odejściem od Drużynowego Pucharu Świata i wprowadzeniem Speedway of Nations mogą ich tylko utwierdzić w tym przekonaniu - komentuje Gajewski.
Dla polskich klubów to byłaby dobra wiadomość. Pytanie tylko, co się stanie, jeśli BSI pójdzie w innym kierunku? Czy w tej sytuacji najwięcej może stracić Gorzów? Nie jest żadną tajemnicą, że budżet Stali opiera się w dużej mierze na wpływach z organizacji tej imprezy. - To raczej nie będzie mieć żadnych konsekwencji - przekonuje Gajewski.
- Nie sądzę, że Gorzów miałby problemy bez Grand Prix. Układ jest taki, że samorząd płaci za prawa do organizacji, a klub zarabia na biletach. Jeśli któreś z miast odejdzie z kwitkiem, to sądzę, że te pieniądze i tak trafią do klubowej kasy. Po prostu odbędzie się to w inny sposób - podsumowuje Gajewski.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku
I to się powinno tyczyć każdego kraju.
GP powinno być w różnych krajach, nie róbmy teraz z tego "polskich" zawodów...
Zresztą, co to za faworyzowanie naszych Czytaj całość
Za pięć lat, dziesięć rund na dziesięć!
Poodpadają do tego czasu, różne: Krska, Pragi, Teterowy, Malille, Hallstaviki, itp.