Upadek Fina wyglądał bardzo groźnie, sam zawodnik ocenił go jako najgorszy w jego karierze. W szpitalu zdiagnozowano u Joonasa pękniętą kość łokcia, która wymagała zoperowania. Fin poddał się zabiegowi w angielskiej klinice. - To była bardzo skomplikowana operacja, ale lekarze poradzili sobie świetnie. Od początku czułem się dobrze, choć kość wymagała sporo czasu, żeby się prawidłowo zagoiła. Zaraz po zabiegu nie mogłem do końca wyprostować ani zgiąć ręki, a po sezonie będę musiał usunąć umieszczoną tam metalową "blaszkę" - opowiada Kylmaekorpi. W czwartek Fin był na wizycie kontrolnej u lekarza, który stwierdził, że za dziesięć dni Joonas będzie w pełni gotowy do walki na torze.
Joonas nie zdążył jeszcze w tym sezonie wystartować w meczu ligi polskiej i szwedzkiej. Przy słabszej dyspozycji kolegów z polskiej drużyny: Renata Gafurowa i Tobiasa Kronera, kibice z Wybrzeża widzą nadzieję w Finie. - Po tej kontuzji nie chcę zadebiutować od razu w meczu ligowym jakiejkolwiek ligi. Przyszły tydzień poświęcę więc na treningi, w piątek przyjadę do Gdańska, żeby jak najwięcej jeździć przez weekend. Cały czas śledziłem wyniki moich drużyn i wiem, że w Polsce kilkukrotnie zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. O tym kto będzie w składzie, zadecyduje jednak trener Robert Sawina na podstawie treningów. Ja nie chcę popełnić fallstartu. Jestem pewien, że dzięki treningom wrócę do formy sprzed kontuzji - opowiada Kylmaekorpi.