Co z tymi Polakami w Grand Prix? Mistrzostwo świata można włożyć między bajki

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Maciej Janowski

Za nami trzy z dziesięciu rund cyklu Grand Prix, ale już teraz wiemy, że o mistrzostwie świata w wykonaniu Polaka raczej można zapomnieć. Apetyty były duże, lecz na razie niewiele z tego wychodzi.

W tym artykule dowiesz się o:

Najwyżej z reprezentantów Polski w klasyfikacji przejściowej sklasyfikowany jest Patryk Dudek, który zajmuje szóste miejsce. Ktoś mógłby powiedzieć, że za nami dopiero trzy rundy, więc nie ma powodów do niepokoju. Problem jednak w tym, że aktualny wicemistrz świata do lidera Tai Woffinden traci już 19 punktów. A kolejne miejsca naszych zawodników to siódme, dziesiąte i trzynaste. - Nie wiem, co jest tego przyczyną. Mamy przecież fantastycznych zawodników, którzy zdobywali już medale w Grand Prix. Rok temu Patryk Dudek, a dwa lata wcześniej Bartek Zmarzlik. Ale my czekamy na to upragnione złoto - mówi ekspert nSport+, Wojciech Dankiewicz.

Swoją drogą trudno wyzbyć się tak wygórowanych oczekiwań względem Polaków skoro jesteśmy najliczniejszą nacją w całym cyklu. Mówimy przecież o naszym "złotym pokoleniu", które miało w żużlu dzielić i rządzić przez lata. Brakuje jednak tej przysłowiowej kropki nad "i". Świetne wyniki w lidze nasi reprezentanci nie mogą przełożyć na występy w Grand Prix. - Ubolewam nad tym. Ja już jestem trochę sfrustrowany tym. Najgorsze jest to, że jeden facet z danej nacji ma więcej tytułów mistrza świata na swoim koncie niż cała Polska ogółem. Przykłady to Hancock czy Pedersen. A to przecież my od lat przodujemy w żużlu i zgarniamy medale choćby nawet w Drużynowym Pucharze Świata - zastanawia się Dankiewicz.

W sobotę w szwedzkim Hallstavik odbędzie się czwarta runda cyklu. Wszyscy czekamy na jakiś przełom, a najlepiej zwycięstwo Polaka. Nasz ekspert twierdzi z kolei, że polscy zawodnicy potrzebują po prostu trochę szczęścia. Dankiewicz zwraca uwagę na specyfikę torów i rolę numerów startowych. - Ostatnio w Pradze i Horsens losowanie było dla naszych zawodników wyjątkowo nietrafione. Kiedy Polacy przechodzili na pola zewnętrzne, to zbronowano pierwsze i drugie pole. Poza tym rzadko kiedy startowaliśmy z toru pierwszego, który był najlepszy. Może kiedyś w tym aspekcie bardziej dopisze nam szczęście i to wpłynie na wyniki? Ostatnio rozmawiałem nawet z Bartkiem Zmarzlikiem. Mówił mi, że odkąd jeździ w Grand Prix, to jeszcze nigdy nie wylosował takiego numeru, dzięki któremu mógł jechać dwa razy z pierwszego pola - kończy analizę nasz ekspert.

ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodnicy Get Well Toruń

Komentarze (17)
avatar
CityTorun
6.07.2018
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
"Złote pokolenie" chyba na swoich lokalnych podwórkach, tak jak to było w latach 80 i pierwsza połowa 90, wąsiate Zenki Kasprzaki i Janki Krzystyniaki oraz muły typu Romki Jankowskie które poza Czytaj całość
avatar
sandacz
6.07.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Polska Liga szkoli tych obcokrajowcow co kazdego roku zbieraja medale. Taka prawda, gdyby nie jechali w PL to inaczej by to wygladalo 
avatar
TYLKO GKM Duraj81
6.07.2018
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Mistrz jest jeden! T.Gollob forever 
sibi-gw
6.07.2018
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Każdy ma jakąś teorię na ten temat... to i ja napiszę, ze u nas tory są bardzo przewidywalne. Z roku na rok mają być coraz bezpieczniejsze a to przeradza się na tory twarde i coraz bardziej twa Czytaj całość
siber
6.07.2018
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Sprawa prawie prosta . Nauczyli naszych gwiazdorów jazdy po betonach i równych torach jak stół . Niech dają więcej komisarzy torów, bo jeden to mało . Natomiast na turniejach mistrzowskich Ango Czytaj całość