Na gorąco po wygranym spotkaniu z Arge Speedway Wandą Kraków 56:34 menadżer Car Gwarant Start Gniezno stwierdził, że póki co nie przewiduje zmian w składzie. - Do następnego meczu jest jednak jeszcze trochę czasu, więc zobaczymy. Mamy m.in. zawody w lidze szwedzkiej, nie wiem, jak moi zawodnicy utrzymają formę. Chciałbym jak najmniej rotować składem. W każdym spotkaniu pojadą najlepiej dysponowani zawodnicy, czyli ci, którzy będą w optymalnej formie - dodał Rafael Wojciechowski.
W meczu z ekipą ze stolicy Małopolski pierwszą szansę do zaprezentowania się gnieźnieńskiej publiczności w tym sezonie otrzymali Kim Nilsson i Oliver Berntzon. Znacznie lepiej spisał się ten drugi. - Kim jeździł pierwszy raz w warunkach meczowych na torze w Gnieźnie, Oli miał takie szanse w zeszłym roku. Na początku Kim pomylił się z ustawieniami, ale później się przełożył. Oczekiwałem lepszego rezultatu, ale na tym świat się nie kończy. Nie popadamy po tym meczu w optymizm - dodał opiekun czerwono-czarnych.
Zarówno kibice, jak i działacze, nie spodziewali się raczej, że krakowianie postawią się Startowi. Tymczasem Wanda postraszyła beniaminka. - Rywale zawiesili dosyć wysoko poprzeczkę. Pięknem sportu jest to, że jest nieprzewidywalny. Oczywiście, chcieliśmy wygrać wyżej. Znając klasę rywala, postanowiłem troszeczkę zaryzykować. Potraktowaliśmy to spotkanie poniekąd jako przygotowania do kolejnego meczu. Zaliczyliśmy kilka doświadczeń - podkreślił Wojciechowski.
Warto podkreślić, że przy okazji pojedynku z outsiderem ligowych rozgrywek, przedstawiciele Car Gwarant Startu trochę poeksperymentowali, co ma pomóc we właściwym przygotowaniu do najważniejszych spotkań sezonu.
ZOBACZ WIDEO Ryszard Kowalski: Zwycięzca PGE IMME otrzyma 25 tys. zł
- Trzy dni przed meczem na torze była równiarka. W międzyczasie przeszła ulewa, co sprawiło, że dłużej przygotowywaliśmy tor. Nie mogliśmy odbyć treningów w warunkach meczowych. Nieco inaczej przyszykowaliśmy pola startowe, co niekoniecznie odbiło się na plus, zwłaszcza na początku zawodów. Wyciągnęliśmy jednak wnioski. Testowaliśmy też kilka innych rozwiązań, m.in. z kosmetyką toru. Zawodnikom daliśmy luz, by sami odgadywali, jak jeździ się w Gnieźnie. Mam nadzieję, że nabyte doświadczenia zaprocentują w przyszłości. Wiem, że przed nami dużo pracy. Podołamy temu i mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będzie jeszcze lepiej - podsumował Rafael Wojciechowski.
Następny mecz ligowy gnieźnianie rozegrają 10 sierpnia, kiedy to zmierzą się na wyjeździe z Orłem Łódź. Sympatycy czerwono-czarnych już się głowią, jaki skład wybierze na to starcie sztab szkoleniowy Startu. Dobry występ Olivera Berntzona przeciwko Wandzie Kraków pozwala sądzić, że Szwed pojedzie na nowym obiekcie w Łodzi. Pytanie, co z obsadą kolejnego miejsca. Najbliższy czas wyjaśni, czy do jazdy w czerwono-czarnych barwach wrócą Mirosław Jabłoński lub Eduard Krcmar. Być może Wojciechowski skusi się jednak na jakieś drobne roszady.