Frekwencyjna klapa na stadionach. Ludzi interesuje już tylko liga?

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Patryk Dudek, Piotr Pawlicki
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Patryk Dudek, Piotr Pawlicki

Finał Indywidualnych Mistrzostw Polski w Lesznie zgromadził zaledwie 6,5 tysiąca kibiców, a jeszcze gorzej było z frekwencją w Częstochowie i Gdańsku. Coraz więcej kibiców decyduje się przyjść na stadion tylko na mecze ligowe.

W miniony weekend kibice emocjonowali się głównie zmaganiami indywidualnymi. Kluczowa impreza odbywała się w Lesznie. Tam, przy okazji finału Indywidualnych Mistrzostw Polski, na trybunach zasiadło sześć i pół tysiąca widzów. Jeszcze mniej zgromadziły jednak zawody w Gdańsku, gdzie na PGE IMME było cztery tysiące kibiców. Prawdziwą mizerię mieliśmy natomiast w Częstochowie. Tam walkę o Młodzieżowe Indywidualne Mistrzostwo Polski oglądało tysiąc osób.

- Gdy przyrównamy tę frekwencję do ekstraligowej, to wygląda to rzeczywiście nie najlepiej. Trzeba jednak pamiętać, że te rozgrywki zbierają teraz owoce ciężkiej pracy wykonanej na przestrzeni ostatnich parunastu lat - tłumaczy Jacek Gumowski, były marketing manager Cash Broker Stali Gorzów.

Jego zdaniem wypromowanie indywidualnych zawodów jest bardzo trudne. Jak widać na przykładzie ostatniego weekendu, nie zawsze się to udaje. - Jednorazowe eventy, bez wsparcia zewnętrznego, jeśli chodzi o promocję, nie mają większych szans na dobry wynik frekwencyjny. W przypadku cyklicznych imprez potrzeba minimum trzech lat, aby marka się obroniła. Tymczasem w przypadku takich turniejów jak IMP, co roku mamy do czynienia z innym ośrodkiem żużlowym. W związku z tym trudno tych fanów na stadion przyciągnąć. Frekwencja, jaką miała Fogo Unia, czyli wypełnienie blisko w połowie stadionu, to całkiem dobry wynik - dodaje Gumowski.

Czynników, które mogą wpływać na mizerną frekwencję poza ligą jest jednak więcej. Większość kibiców woli przychodzić na stadion, by kibicować swojej drużynie. Indywidualne popisy żużlowców nie dają im tylu emocji.

- Inna sprawa, że niemal wszędzie oglądamy te same nazwiska. Często zmieniają się tylko nazwy zawodów. Nie ma też głodu żużla, bo kibice widzą najlepszych światowych zawodników na co dzień w meczach ligowych. Na pewno przydałby się tu powiew świeżości. Ciekawie wygląda pod tym względem SEC, gdzie co roku mamy bardzo zróżnicowaną obsadę. W przypadku takich imprez jak PGE IMME czy IMP, nazwiska się natomiast powtarzały - zauważa Gumowski.

Swoją drogą, okres wakacyjny też mógł zrobić swoje. Z badań wynika bowiem, że największa liczba urlopów planowana jest na przełom lipca i sierpnia. Wielu potencjalnych kibiców, których interesowałyby zawody w Lesznie czy Gdańsku, nie mogło więc udać się na stadion.

ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników Betard Sparty Wrocław

Komentarze (78)
avatar
kibic84
8.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A może zamiast tylu indywidualnych zawodów zrobić coś na kształt Pucharu Polski. Jakby np. Leszno albo Wrocław przyjechali do Krosna lub Krakowa to w tych miastach byłoby to żużlowe święto i fr Czytaj całość
avatar
sympatyk żu-żla
7.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Można jedynie sądzić jakie zawody jaki mają prestiż. 
avatar
zawodowiec
7.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przeciez IMP nie ma juz zadnego prestizu.. niszcza impreze tak jak MIMP, MPPK, MMPPK, DMPJ i wszystkie kaski.. 
avatar
Pablito Pakuszewski
7.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
pomyślcie nad cenami na takie turnieje zamiast np 45 zł za bilet dajcie 25 - 30 i ludzie przyjda 
avatar
levybydg
7.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeszcze zróbcie Ekstraligę 4-zespołową i jeszcze bardziej betonowe tory to też będzie po 5 tys ludzi przychodziło na ligę.Od zawsze liga najważniejsza dla kibica.Starsi kibice przywiązani są do Czytaj całość