- Tamte wyliczenia dotyczące meczów z GKM i Unią Tarnów odnosiły się do Włókniarza Częstochowa, bo jeszcze przed chwilą ten zespół goniliśmy - mówi nam Jacek Frątczak, menedżer Get Well Toruń. - Jednak bonus wywalczony przez Włókniarza we Wrocławiu zmienił wszystko. Teraz walczymy o play-off kosztem Sparty. Będzie ciężko, ale wszystko jest w naszych rękach. Musimy tylko wygrać dwa ostatnie spotkania 46:44.
Stwierdzenie wygrać dwa mecze w stosunku 46:44 odnosi się do wyjazdu do Wrocławia i spotkania u siebie z Cash Broker Stalą Gorzów. Tutaj w żadnym razie nie będzie spacerków. A już wygrana ze Betard Spartą na jej domowym torze wydaje się zadaniem z gatunku "mission impossible". Przecież toruński zespół nie wygrał w tym roku ani jednego meczu na wyjeździe. Trzy na sześć razy złamał barierę 40 punktów - 41 w Grudziądzu i w Częstochowie, 40 w Zielonej Górze. Frątczak jednak upiera się, że nie można jemu i zawodnikom zabierać marzeń i nadziei, bo ona wciąż jest.
Sparta ma w tej chwili 18 punktów, a Get Well 13. Gdyby Anioły wygrały we Wrocławiu za trzy, a potem dołożyły 2 punkty ze Stalą, to zrównałyby się ze Spartą punktami i faktycznie wskoczyłyby do czwórki. Oczywiście pod warunkiem, że Sparta nie zdobyłaby punktu w ostatniej kolejce w Lesznie.
Tak czy inaczej, wielkiego ciśnienia w Get Well nie ma. Jeśli się nie uda, to nikt nie będzie płakał. Klub zresztą już poważnie myśli o kolejnym sezonie i o tym, co trzeba będzie zrobić, żeby wskoczyć z wynikiem na wyższy poziom.
ZOBACZ WIDEO PGE IMME i gorące słońce letniego żużla