Od tego roku Polska Agencja Antydopingowa (POLADA) przyspieszyła procedury sprawdzania żużlowców. Po meczu mają oni mnóstwo czasu, by nawadniać się i oddać próbki do analizy. To pozostało niezmienne. Dużo szybciej odbywa się już jednak samo badanie, mające wykazać obecność środków dopingujących.
Po zeszłorocznych perypetiach z Grigorijem Łagutą, którego kontrolę przeprowadzono 11 czerwca 2017 roku, a wyniki ujawniono dopiero na początku lipca, od tego sezonu rezultaty poznajemy już po 5 dniach od badania. Po pojedynku 12. kolejki PGE Ekstraligi pomiędzy Cash Broker Stalą Gorzów a Betard Spartą Wrocław do specjalnie przygotowanych na tę okazję pomieszczeń udali się: Krzysztof Kasprzak, Martin Vaculik, Max Fricke i Damian Dróżdż.
W tym roku u nikogo nie wykryto nieprawidłowości, co tylko może wskazywać na coraz większą świadomość samych żużlowców, jak też ostrożność ich klubów. Czy tak pozostanie również po niedzielnym meczu? Dowiemy się jeszcze w tym tygodniu.
Polska antydopingówka działa w myśl umowy zawartej z Ekstraligą przed sezonem i to właśnie w tym dokumencie zawarto zapis o okresie 5 dni, który chroni przed tym, by badany zawodnik zdążył wystąpić w kolejnych meczach. POLADA zobowiązała się do przeprowadzenia w tym roku 70 badań na imprezach żużlowych.
ZOBACZ WIDEO PGE IMME i gorące słońce letniego żużla
Ze Sparty też dwaj zostali wylosowani...
Losowanie pewnie jednak było, nikt nie będzie się podkładał.