Po startach w Nice 1.LŻ i 2. Lidze Żużlowej, Szymon Szlauderbach w niedzielę w końcu zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej. W składzie Fogo Unii Leszno zastąpił kontuzjowanego Dominika Kuberę. - Bardzo się cieszę, że dostałem szansę na debiut w PGE Ekstralidze. Oczywiście szkoda, że stało się tak na skutek kontuzji Dominika Kubery, któremu życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Dominik bardzo mi pomógł. Mogłem skorzystać z jego mechaników i sprzętu, bo ja, po powrocie z Finlandii, nie miałem swoich motocykli - komentuje Szlauderbach w rozmowie z UniaLesznoTV.
Trzeba przyznać, że młodzieżowiec mistrzów Polski w debiucie wypadł bardzo pozytywnie. W trzech wyścigach wywalczył cztery punkty z bonusem, zostawiając za swoimi plecami m.in. zdecydowanie bardziej doświadczonego seniora MRGARDEN GKM-u Grudziądz Krystiana Pieszczka.
- Na pewno nie pojechałem tak, jak zrobiłby to Dominik, bo on na pewno zaprezentowałby się o wiele lepiej, ale myślę, że nie mogę być niezadowolony ze swojego występu. PGE Ekstraliga to najlepsza liga na świecie, a to był dopiero mój pierwszy mecz w tych rozgrywkach. Były zupełnie inne emocje i stres, niż w przypadku innych zawodów. Tragedii nie było, ale stać mnie na więcej - ocenił Szlauderbach.
Junior, już po zawodach, był wdzięczny trenerowi Piotrowi Baronowi. Ten w debiucie Szlauderbacha nie oczekiwał od niego cudów. - Trener mówił, bym podszedł do meczu ze spokojem, bez nakręcania. Miałem o niczym nie myśleć i zrobić swoje. Cenne wskazówki trenera Barona i jego spokój też mi pomogły - przyznał Szlauderbach.
ZOBACZ WIDEO PGE IMME i gorące słońce letniego żużla
Trzeba też popracować nad terminarzem i Jaimona z 8 od maleńkości z karabinem przyzwyczajać.
Taką mam koncepcję☝
Powodzenia młody