W sobotni wieczór Matej Zagar rywalizował w Grand Prix Skandynawii w Malilli, awansując do finału turnieju. W nim dojechał do mety na drugiej pozycji, uznając wyższość jedynie Nickiego Pedersena. Po zawodach Słoweniec wziął jeszcze udział w konferencji prasowej i spotkaniu ze sponsorami, po czym obrał kurs na Częstochowę.
Tam w niedzielę jego forBET Włókniarz podejmował Falubaz. Spotkanie ułożyło się po myśli gospodarzy, którzy bardzo pewnie pokonali zielonogórzan 52:38. Marek Cieślak i jego zawodnicy ani przez chwilę nie musieli nadmiernie denerwować się wynikiem. - Chyba przez zmęczenie nie było tej nerwowości - zażartował Zagar w rozmowie z "Radiem FON", nie ukrywając , że droga z Malilli do Częstochowa kosztowała go sporo sił. - Czułem się bardzo zmęczony po długiej podróży - dodał.
- Faktycznie wyglądało to tak, że mieliśmy cały mecz pod kontrolą. Cieszę się z tego, bo nerwówka nigdy nie jest dla nikogo dobra - kontynuował Zagar, który w pojedynku z Falubazem wywalczył dziewięć punktów z trzema bonusami w pięciu wyścigach.
Uczestnik cyklu Grand Prix był wdzięczny kibicom, którzy dali mu dodatkową energię. A tych na częstochowskim stadionie, jak zwykle, nie zabrakło. - Na pewno jest tak, że gdy podjeżdża się pod taśmę, to organizm się pobudza i skupia się tylko na jednej rzeczy. A po wygranym wyścigu doping kibiców daje ogromną radość - stwierdził Zagar.
ZOBACZ WIDEO PGE IMME i gorące słońce letniego żużla