Ostatnia niedziela nie była wymarzonym dniem dla Tomasza Gapińskiego. Doświadczony żużlowiec, pomimo usilnych starań na torze był cieniem samego siebie, a jego drużyna przegrała kolejny mecz (40:50). Tym razem pogromcą Polonistów okazał się Car Gwarant Start Gniezno, który wywiózł z Grodu Staszica trzy duże punkty do ligowej tabeli Nice 1. Ligi Żużlowej.
- Nie wiem co tu dziś się stało, że pojechałem tak słabo. Może niepotrzebnie trenowałem? Totalna klapa i najgorszy mecz w tym sezonie w Pile. Nie jadą już te motocykle, bo jak niby mają - skomentował autor trzech punktów i jednego bonusu w wielkopolskich derbach.
Kapitan Euro Finannce Polonia Piła przyznał, że wpływ na jego postawą ma sytuacja w klubie. - Ja swoich silników już nie serwisuję, wypłaty dostaliśmy ostatni raz w maju. Moi mechanicy także są bez pensji. To nie jest tak, że my nie chcemy wygrywać. Teraz bardziej jeździmy na torze, niż się ścigamy. Na tyle pozwala nam sprzęt, którym obecnie dysponujemy - wyjaśnił.
Klub ma wobec wszystkich zawodników zaległości, które sięgają ponad pół miliona złotych, mimo to nawet Szwedzi nie kręcili nosami i zgodzili się przyjechać do Piły. - Cała drużyna nie dostała wynagrodzenia od maja. Czy nasza postawa jest godna uznania ze strony kibiców? Wiem tylko, że nam zawodnikom w takiej sytuacji coraz trudniej przychodzi przyswojenie sobie elementu motywacji - wyznał wychowanek pilskiej Polonii.
ZOBACZ WIDEO Do czego służy zawodnikom lewa i prawa noga?
- Żywię szczerą nadzieję, że może wkrótce coś się zmieni dzięki dobroczynności miasta bądź sponsorów. Najprawdopodobniej nie unikniemy baraży, więc wsparcie przydałoby się tym bardziej. Każdemu z nas przydałyby się dodatkowe wpływy na serwis silników - dodał 36-letni żużlowiec.
Mimo trudności siedmiokrotny medalista Drużynowych Mistrzostw Polski widzi dla pilskiego ośrodka żużlowego światełko w tunelu. - Cały czas wierzę, że jest nadzieja dla żużla w Pile. Muszę w to wierzyć, bo co mam zrobić? Jeżeli przestaniemy jeździć i odwrócimy się plecami do klubu może ten sport w tym mieście nie przetrwać. Myślę, że szkoda byłoby gdyby tak miało się tak skończyć. Jeszcze bardziej byłoby mi szkoda młodzieży, która jest perspektywiczna. Piotrek Gryszpiński pokazał, że drzemie w nim potencjał, tylko potrzebuje jeszcze czasu.
Jak na prawdziwego kapitana przystało Gapiński nie zamierza opuścić pokładu tonącego statku. - Chcę jeździć dla tego klubu, dlatego nie chowam głowy w piasek. Szkoda byłoby zmarnować pracę, która została włożona w odbudowę tego ośrodka, na kolejne kilka lat. Będziemy walczyć o to, aby uratować Polonię. Gdy wyczerpiemy wszystkie możliwe środki wtedy zamkniemy klub i zgasimy światło. Mam nadzieję, że do tak radykalnych kroków nie dojdzie - powiedział wyraźnie przygnębiony.
W najbliższy piątek Poloniści udadzą się na mecz do Łodzi. Najbardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz, że zespół z Piły zmierzy się z tamtejszym Orłem w wersji oszczędnościowej z czterema młodzieżowcami. Taka sytuacja miała miejsce podczas meczu w Daugavpils i wiele na to wskazuje, że będzie tak podczas dwóch ostatnich wyjazdów pilskiego klubu. - Musimy się zresetować, nie trenować, bo to przynosi odwrotny skutek od zamierzonego. Do meczu z Łodzią podejdziemy z marszu. Założę, to co zostało i mam nadzieję, że zrobimy choć 30 pkt. - zakończył Gapiński.
szkoda
Zaczyna się walić.