Już przed startem tegorocznego sezonu było jasne, że Falubaz Zielona Góra raczej nie włączy się w walkę o medale DMP. W Winnym Grodzie nie wyobrażali sobie jednak sytuacji, w której zespół mógłby pożegnać się z PGE Ekstraligą. Tymczasem teraz nad zespołem wisi widmo spadku. - Nie jest dobrze. Dla drużyny, która przez tyle lat była w czołówce, taki wynik do tragedia - mówi Zbigniew Marcinkowski w rozmowie z "Radiem Zielona Góra".
Zdaniem legendy Falubazu, zielonogórski klub popełnił błędy już podczas okresu transferowego. Teraz one odbijają się czkawką. - Nie ma zawodników, a jak nie ma zawodników, to znaczy, że nie ma pieniędzy. Jeśli Falubaz chciał Zengotą i Jensenem wygrać ligę, to nie ma szans - przyznaje.
Swoje zrobił też brak atutu zielonogórskiego toru. Żużlowcy Falubazu narzekali, że nawierzchnia podczas meczów różni się od tej, jaką zastają na treningach. - Gdy zawodnikowi nie wychodzi, to każdy mówi, że jest niedopasowany do toru, że nawierzchnia nie jest pod niego przygotowana. To nieprawda. Żużlowcy to zawodowcy i muszą wiedzieć, jak jechać - zaznacza Marcinkowski.
Aby się utrzymać, Falubaz w niedzielę będzie potrzebował co najmniej 48 punktów. Jeśli nie uzbiera tyle "oczek", spadnie z PGE Ekstraligi. - Jeżeli zawodnicy z Tarnowa pojadą tak, jak u siebie, to może być różnie. Bądźmy dobrej myśli - dodaje Marcinkowski.
Mecz Falubaz - Grupa Azoty Unia już w najbliższą niedzielę. Jego początek o godzinie 17:00.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników Falubazu Zielona Góra