Marian Maślanka. Lwim pazurem: Falubaz cierpi głównie przez tor. To dlatego stoją teraz nad przepaścią (felieton)

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz i Grzegorz Zengota
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz i Grzegorz Zengota

- Falubaz był drużyną na spokojne utrzymanie w PGE Ekstralidze, a może nawet i coś więcej. Trudno uwierzyć, że taki zespół musi jechać mecz o życie - pisze w swoim felietonie Marian Maślanka, były prezes Włókniarza Częstochowa.

Lwim pazurem to cykl felietonów Mariana Maślanki, byłego prezesa Włókniarza Częstochowa.

***

Jestem mocno zszokowany postawą zielonogórzan. Unii Tarnów walczącej o przetrwanie się spodziewałem, ale Falubazu już nie. Możliwości finansowe przy budowie składu były w Zielonej Górze zdecydowanie mniejsze niż w poprzednich latach, ale to miała być drużyna, która przy odrobinie szczęścia zawalczy o awans do play-off. Nazwiska rzeczywiście pozwalały w to wierzyć. Z kolei Unia miała być outsiderem, a przed ostatnią kolejką to oni są wyżej. Beniaminek ma zawsze trudniej. Musi zaryzykować. W Tarnowie to zrobili. Wzięli Nickiego Pedersena i to może wystarczyć. Jak to możliwe?

Wydaje mi się, że Unię i Falubaz różni jedna istotna kwestia. Tarnowianie zdecydowanie lepiej korzystają z atutu własnego toru. Potrafią go przygotować tak, że męczą się u nich najlepsi. Zielonogórzanie tymczasem cierpią. Lista meczów, w których domowa nawierzchnia była ich atutem, jest zadziwiająco krótka. To dlatego Falubaz stoi nad przepaścią.

Kolejna kwestia to liderzy. W Falubazie mamy zaskakujące wahania formy ludzi, którzy mieli decydować o obliczu zespołu. Bardzo długo nie mógł odnaleźć się Piotr Protasiewicz. Gdy już coś znalazł, to w dół poleciał Grzegorz Zengota. A Unia? Tam jest Nicki Pedersen, który jedzie jak maszyna.

W decydującej rozgrywce ważna może być również sfera mentalna. Tarnowianie pokonali ostatnio Włókniarz, a wiadomo, że nic nie buduje tak jak zwycięstwa. Falubaz jest na drugim biegunie. W Grudziądzu drużyna poległa i odbudowanie klimatu będzie szalenie trudne. Nie twierdzę, że zielonogórzanie spadną. Chcę jednak tylko podkreślić, że coś, co wydawało się jeszcze niedawno oczywiste, teraz wcale takie nie jest. Unia jedzie do Zielonej Góry i wierzy, że w końcu wygra na wyjeździe. Zielonogórzanie trochę się do tego przyczynili.

Za Falubazem przemawia doświadczenie. Mają zawodników, którzy wiele przeszli i odjechali sporo spotkań o najwyższą stawkę. Dla mnie nadal są faworytem, ale jestem przekonany, że zobaczymy prawdziwą bitwę. Moim zdaniem kluczowy będzie początek spotkania. Kto lepiej zacznie, ten może sprawić, że po drugiej stronie pojawią się nerwy. Unia na pewno wie, że gospodarze mają problem z torem. Pewnie myślą, żeby zaatakować od razu. Adam Skórnicki też pewnie woli uniknąć nerwówki. Pierwsze biegi ułożą ten mecz. Jestem o tym przekonany. Wynik może być naprawdę różny.

Marian Maślanka

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po grudziądzku

Źródło artykułu: