Wakacyjna przerwa od ligi nie wpłynęła dobrze na Speed Car Motor Lublin. Pewny udziału w play-off żużlowcy Dariusza Śledzia, zakończyli swoją znakomitą passę bez porażki, ulegając rywalom z Gdańska oraz z Gniezna. W dodatku echem na całą żużlową Polskę odbiła się sprawa Oskara Bobera, u którego wykryto obecność alkoholu w organizmie.
- Widać, że są pewne powody do niepokoju. Doznane dwie porażki, sprawa z Boberem. Tym bardziej, że zbliżają się play-off. Nie mówiłbym, że to poważny kryzys, ale jazda bez presji spowodowała pewien dołek, niektóre rzeczy nie zagrały tak jak należy. W dodatku Motor jedzie bez Daniela Jeleniewskiego. Uważam jednak, że kierownictwo poradzi sobie z ostatnimi wydarzeniami i wyciągnie wnioski, aby zespół na najważniejsze pojedynki był w pełni gotowości - stwierdza Jerzy Głogowski, były trener i żużlowiec lubelskiej ekipy.
Oskar Bober swoim postępowaniem narobił kłopotów nie tylko sobie, ale i klubowi. Brak młodzieżowca w fazie play-off uszczupli siłę rażenia drużyny z Lublina w decydującej części sezonu. Nie ma, bowiem możliwości, aby znaleźć na tym etapie rozgrywek kogoś, kto z marszu zacznie zdobywać istotne punkty.
- Nie wiemy, jaka będzie decyzja, ale jeśli Bober nie pojedzie w play-off to Motor traci potężny atut. Nowy zawodnik, to nie będzie junior pokroju Oskara, bo wspólnie z Wiktorem byli parą niesamowitą, punktowali prawie maksymalnie. Niestety ciężar spada w tym momencie na seniorów. Nadal martwi Masters, który jedzie w kratkę, wygrywa bieg, a potem przyjeżdża czwarty. Na szczęście Dawid Lampart łapie optymalny rytm i wspomoże Lamberta i Jonssona - mówi Głogowski.
Fatalne dwa tygodnie można jednak naprawić, poprzez zwycięstwo z Orłem Łódź. Teoretycznie ten mecz nie ma dla lublinian większego ciężaru gatunkowego, ale są powody, aby pojechać tam z maksymalnym nastawieniem. - To spotkanie ma znaczenie, szczególnie psychologiczne. Były dwie porażki, a w Łodzi powinna być walka i powrót na dobrą drogę. Morale w zespole podniosłoby się, tak aby ze zwycięstwem na koncie przystąpić do play-off. Trzeba pojechać tak, aby skończyć rundę zasadniczą z przytupem, udowodnić, że mecze z Gdańskiem i Gnieznem były tylko wypadkami przy pracy - stwierdza były trener.
Ewentualna porażka może nie być Motorowi na rękę. Inne drużyny wyczują krew i będą chciały załatwić rewelacje tegorocznych rozgrywek Nice 1. Ligi Żużlowej. - Rywale uważnie obserwują co się dzieje. Porażka spowoduje, że przeciwnicy wyczują okazję. Trzeba pokazać, że nie ma kryzysu i przystąpić do play-off po mocnym uderzeniu - kwituje Głogowski.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po toruńsku
Początkowo żużlowa ceDo pierwszej stolicy Polski żużlowiec dojechał dzień przed zawodami. Bawił się na dyskotece z jedną z byłych gnieźnieńskich podprowadzających, w lokalu który należy do jednego ze sponsorów Startu. Nad ranem wrócił do hotelu taksówką prowadzoną przez byłego zawodnika klubu z Gniezna, a ok. 6:00 zamówił sobie jeszcze dwa piwa do hotelowego pokoju. Gnieźnieńscy działacze od godzin porannych dostawali sygnały od sympatyków klubu, że jeden z rywali prawdopodobnie będzie niedysponowany i warto go sprawdzić. Tak też się stało. Wśród działaczy GKSŻ nadal ponoć dominuje stanowisko by jeszcze w tym sezonie pozwolić Boberowi wrócić na tor, ale nim wydadzą wyrok, chcą poważnie porozmawiać z zawodnikiem na temat jego nieodpowiedzialnego zachowania i niesportowego stylu życia. Nie zamierzają jednak sprawdzać czy żużlowiec ma problem alkoholowy i wysyłać go na leczenie. Najlepszą prewencją mają dla niego być kluby ligowych rywali. W centrali spodziewają się, że będą się one domagały badania żużlowca alkomatem przed każdymi zawodami. Czytaj całość