Vaculik jak z innej planety. Podziwiać mógł go nawet sam Zmarzlik (bohater kolejki)

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Martin Vaculik
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Martin Vaculik

Martin Vaculik to bohater pierwszych półfinałów w rundzie play-off PGE Ekstraligi. Słowak w Częstochowie odpalił prawdziwą rakietę. Dla rywali był nieuchwytny, prowadząc Stal Gorzów do bardzo ważnego zwycięstwa.

[b]

Kompletny Słowak[/b]

Nie Bartosz Zmarzlik a Martin Vaculik był liderem Cash Broker Stali Gorzów w Częstochowie. Słowak zdobył czysty komplet punktów i był poza zasięgiem dla swoich rywali. Nie był w stanie pokonać go nawet król SGP Areny Leon Madsen. Słowak wygrywał ważne wyścigi i ratował biegowe remisy, podczas gdy jego partner z pary Grzegorz Walasek kompletnie zawodził.[nextpage]

Forma wróciła w najlepszym momencie

Vaculik na początku sezonu doznał poważnej kontuzji nogi, która wykluczyła go z jazdy na kilka dobrych tygodni. Po powrocie na tor potrzebował trochę czasu, aby uzyskać swoją najwyższą dyspozycję. W Stali dobrze wiedzą, że warto było czekać. Ostatnie wyniki tylko pokazują, że wraca stary i dobry Vaculik, znany ze swoich najlepszych występów. Może być wielki atutem i siłą napędową gorzowian w najważniejszych spotkaniach sezonu.[nextpage]

Wie, co znaczą play-offy

A gdy mowa już o walce o medale, to trzeba podkreślić, że Słowak kto jak kto, ale doskonale zna smak rywalizacji w play-offach. W ostatnich latach bił się najczęściej o najwyższe laury ze swoimi drużynami, będąc w każdej z nich jednym z liderów. Na Drużynowe Mistrzostwo Polski czeka już sześć sezonów. Ostatni tytuł wywalczył wspólnie z Grupą Azoty Unią Tarnów w 2012 roku.[nextpage]

Będą się o niego bić

Okres transferowy zbliża się wielkimi krokami, a Słowak dzięki takiej dyspozycji, może być kuszony przez inne kluby. W środowisku słychać było głosy, że Vaculik chętnie wróciłby do Tarnowa, ale temat upadł wraz ze spadkiem Unii. Zatrzymać go na pewno będą chcieli działacze gorzowskiej Stali. Muszą być jednak przygotowani na podchody innych klubów, bo telefon Słowaka z pewnością będzie grzał się do czerwoności.

Źródło artykułu: