Zespół z grodu Kraka nie był faworytem do walki o najwyższe cele w tegorocznym sezonie Nice 1.LŻ. Celem Arge Speedway Wandy była walka o utrzymanie i sprawienie kilku niespodzianek. Skończyło się na dwóch wygranych spotkaniach, jednym remisie i 11 porażkach, co w konsekwencji oznacza spadek krakowian do 2. Ligi Żużlowej.
- Może było nas stać na trochę więcej, ale teraz to można sobie tylko gdybać. Szkoda, że spadamy do drugiej ligi. To jednak nie jest koniec świata, że się nie utrzymaliśmy. Tam też są porządni zawodnicy. Zawody żużlowe normalnie będą się odbywać, więc myślę, że będzie w porządku - podkreśla Ernest Koza w rozmowie z "Dziennikiem Polskim".
Dla wychowanka tarnowskiego klubu to był trudny sezon. Stracił kilka meczów przez kontuzję, ale gdy wrócił, był najjaśniejszą postacią Arge Speedway Wandy, zdobywając średnio 1,580 punktu na wyścig w Nice 1.LŻ.
- W pierwszej kolejce złamałem nogę, przez kontuzję byłem wykluczony z czterech meczów. Później brakowało tych startów z początku sezonu, takiego rozjeżdżenia. Potrzebowałem czasu, żeby to nadrobić. Potrenowaliśmy i końcówka sezonu wyszła całkiem dobrze, może poza meczem w Łodzi, który nie był dla mnie i drużyny udany - ocenia Koza.
Mimo spadku, 24-letni żużlowiec nie wyklucza dalszej współpracy z Wandą. - Z domu na stadion mam 45 minut jazdy. Tor mi odpowiada. Pozostaje kwestia dogadania się w sprawie warunków. Będziemy rozmawiać, zobaczymy. Nie wiem, czy prezes będzie mnie widział w składzie - mówi Koza.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Trochę żałuję, że w piątce nominowanych nie ma Gruchalskiego