Nie da się ukryć, że dwa punkty straty w perspektywie rewanżu na własnym torze, to wynik co najmniej dobry. Ogromny swój udział w tym miał Piotr Pawlicki, który wzorem poprzedniego roku w decydujących spotkaniach pokazuje oblicze prawdziwego lidera.
W Gorzowie zdobył 13 punktów z bonusem. Słabiej poradził sobie tylko w swoim pierwszym starcie, kiedy to przyjechał trzeci. - Było w miarę w porządku, choć zawsze może być lepiej. Zobaczymy, co będzie w Lesznie - mówił wychowanek Fogo Unii Leszno.
Niektórzy zawodnicy dobre występy przeplatali gorszymi. Po zdobyciu punktu w kolejnych wyścigach młodszy z leszczyńskich braci był już nieomylny. Nie było jednak łatwo trafić ze sprzętem. - Jak widać po punktach całej drużyny, to trochę szukania było. Tor gorzowski nie należy do najłatwiejszych, żeby się przełożyć. Staraliśmy się zrobić wszystko, co w naszej mocy. Jest trochę do poprawy, ale nad tym będziemy pracować w Lesznie - przyznał.
Rewanż z Cash Broker Stalą Gorzów na Stadionie im. Alfreda Smoczyka już w najbliższą niedzielę. Jakie plany leszczynianie mają przed tym pojedynkiem? - Cały czas jesteśmy gotowi na wszystko. Tu nie będzie jakichś specjalnych przygotowań. Jak zwykle odjedziemy trening całą drużyną, usiądziemy sobie, porozmawiamy i będziemy czekać na niedzielę - zakończył Pawlicki.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Jamróg największą niespodzianką sezonu. Powinien zostać w PGE Ekstralidze