Noty dla zawodników Speed Car Motoru Lublin:
Dawid Lampart 3+. Niezły mecz, ale nadkomplet publiczności zawył z żalu po tym, jak w bardzo prosty sposób dał sobie odebrać drugie miejsce w pierwszym z biegów nominowanych. Jeden mały błąd i od razu strata, tj. spadł na czwarte miejsce i zamiast 5:1, które już dawałoby niemalże awans, emocje musiały sięgać zenitu w piętnastym. Niemniej jednak Lampart dołożył w rewanżu sporo bezcennych punktów.
Joel Kling 2+. Pechowiec, bo uraz odniesiony w kraksie z Batchelorem nie pozwolił mu na wyjazd do powtórki i zamiast tego wylądował w karetce z podejrzeniem urazu żebra. W efekcie zabrakło go na koniec na dekoracji. Ogólnie nie był to udany występ, ale ambicji odmówić mu nie było można. Z prostego rachunku wynika też, że bez jego dwóch "oczek" nie byłoby sukcesu.
Paweł Miesiąc 5-. W play-offach był jednym z najlepszych w zespole, prezentując przy tym bardzo dobry, widowiskowy speedway. W rewanżu z ROW-em kolejny udany występ i szalenie istotny triumf w wyścigu czternastym. Niewątpliwie jeden z bohaterów Motoru, jeśli wziąć pod uwagę problemy z miejscem w składzie jeszcze parę miesięcy temu. Należy się zastanowić, czy nie nadszedł czas, by wychowanek klubu z Rzeszowa spróbował wreszcie swoich sił w PGE Ekstralidze. Startował w niej tylko za czasów juniorskich.
Robert Lambert 5. Lider numer jeden. Odpalił rakietę w najważniejszym spotkaniu fazy play-off, bo do tej pory nie błyszczał w niej jakoś specjalnie. Przynajmniej nie na tyle, na ile go stać. Brytyjczyk ma wyjątkowo zdolność do bezwzględnego wykorzystywania nadarzających się szans na zdobywanie lepszych pozycji. Gdy tylko złapał odpowiedni flow, napędzał się i uciekał w siną dal. W Lublinie powinni zrobić wszystko, by mieć go w swoim składzie w przyszłym roku.
Andreas Jonsson 5. Lider numer dwa, a w przekroju całego sezonu lubelska "jedynka" i najjaśniejsza postać. Hart ducha pokazał przed tygodniem, gdy wystąpił poobijany po karambolu sprzed dosłownie kilkunastu godzin z Chorzowa, a i tak zdobył 10 punktów. W rewanżu potwierdził dużą klasę. Jonsson nie zapomniał, jak się jeździ na żużlu. Momentami mogły przypominać się jego najlepsze chwile z Grand Prix.
Oskar Bober 4-. Wrócił "syn marnotrawny" można było rzec, ale nie zmienia to faktu, że to było to ogniwo, którego lublinianom bardzo brakowało. Trudno wierzyć w to, że Kacper Konieczny, czy Nile Tufft zdobyli w finale pięć punktów (tak na dobrą sprawę, że zdobyliby jakiekolwiek punkty...) i że wygraliby bardzo ważny bieg numer dwanaście, w którym Bober zdołał pokonać Batchelora i Chmiela. To po tym biegu Motor wyrównał stan dwumeczu.
Wiktor Lampart 3. Najlepszy junior Nice 1.LŻ nie zaprezentował się w dwumeczu decydującym o awansie tak, jak można było się tego spodziewać, nawet na własnym torze, ale swoje zrobił znacznie wcześniej. Stanowił wielką wartość dodaną Motoru w całym sezonie.
Noty dla zawodników ROW-u Rybnik:
Troy Batchelor 3+. Stoczył sporo zażartych batalii na dystansie. Jedne przegrywał (jak np. tą z Miesiącem na samej mecie), inne wygrywał. Dobra praca szczególnie w biegu czternastym, w którym zdecydowanie wykorzystał zawahanie się Lamparta i zrobił jeszcze miejsce dla kolegi z pary. Indywidualnie nie wygrał jednak żadnego biegu, dlatego nie można dać mu wyższej noty.
Andriej Karpow 1. Duży zawód. W Rybniku można było jeszcze na niego liczyć, ale w Lublinie szybko stracono do niego zaufanie i po dwóch biegach przyspawano go do boksu. Ukrainiec zapewne pożegna się z ROW-em po tym sezonie.
Andrzej Lebiediew 5. Bardzo groźny od początku do końca i w ogólnym rozrachunku finału najlepszy po stronie rybnickiej. Odbudował się po wypożyczeniu i potwierdził duże możliwości. Łzy po zakończeniu meczu i straconej szansie to z pewnością jeden z bardziej wyrazistych obrazków tej jakże dramatycznej rywalizacji.
Mateusz Szczepaniak 2. Mecz na poziomie, który prezentował w pierwszej części tego sezonu. Rywale uciekali mu ze startu i trudno było mu nadrobić metry w polu. Z niezłej strony pokazał się tylko dwa razy, ale to zdecydowanie za mało.
Kacper Woryna 3. Nie licząc tych, którzy finał zakończyli w karetce, największy pechowiec. Uwagi rybniczan do sędziego Sasienia o wyścig dziesiąty były uzasadnione, bo ruszający się pod taśmą Lambert "sam się ukarał", a Woryna już uciekał do przodu. W powtórce przegrał za to z rywalami 1:5. Największy dramat przeżył jednak w gonitwie trzynastej, w której jechał po podwójny triumf z Lebiediewem, ale złapał gumę. W decydującym biegu był ostatni.
Robert Chmiel 1. Od tak doświadczonego już młodzieżowca należy oczekiwać znacznie lepszej postawy. Wprawdzie rybniczanin nie odstawał od rywali na dystansie i próbował wykrzesać z siebie, co tylko mógł, ale za to punktów nie dają.
Przemysław Giera bez oceny. Bardzo pechowy finał sezonu dla wychowanka ROW-u. W pierwszym wyścigu popełnił prosty błąd, zahaczył o bandę i upadł na tor. Raz jeszcze okazało się, że wypadek, który wcale nie wyglądał dramatycznie, nie musi kończyć się na zwykłych siniakach. U Giery wstępnie zdiagnozowano złamanie uda. Szybkiego powrotu do zdrowia!
SKALA OCEN
6 - fenomenalnie
5 - bardzo dobrze
4 - dobrze
3 - przeciętnie
2 - słabo
1 - kompromitacja
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: trofeum przechodnie
Jedno jest pewne że na żadnych "tuzów" typu Vaculik,Pederse Czytaj całość