Przed ostatnim turniejem tegorocznej edycji Grand Prix na trzecim miejscu plasują się ex aequo Fredrik Lindgren i Maciej Janowski, którzy w dotychczasowych rundach zgromadzili po 98 punktów. Za ich plecami, z dorobkiem 93 "oczek", czai się z kolei Greg Hancock.
To właśnie między tą trójką rozegra się kwestia brązowego medalu IMŚ. - Jeśli w ostatniej rundzie wywalczę jeden punkt więcej od Maćka i nie pozwolę się zbliżyć Gregowi, to medal padnie moim łupem. Turniej w Toruniu zapowiada się na piekielnie trudny. Zdobycie medalu byłoby świetnym uczuciem, ale do tego potrzebne jest mnóstwo ciężkiej pracy - przyznaje Lindgren w rozmowie ze speedwaygp.com.
Warto zaznaczyć, że szwedzko-polsko-amerykańskie trio we wtorek pojedzie w pierwszym meczu finałowym Elitserien między Dackarną Malilla a Eskilstuna Smederną. - Do turnieju w Toruniu pozostały niemal dwa tygodnie, a w międzyczasie czeka nas jeszcze wiele ważnych zawodów. Muszę pozostać skoncentrowany, ale też nastawiony na walkę, by być jak najlepiej przygotowanym do zmagań na Motoarenie - podkreśla Szwed.
Dodajmy, że Lindgren w rozegranym w sobotę turnieju Grand Prix Niemiec w Teterow zdobył dziewięć punktów, co jest niezłym wynikiem, biorąc pod uwagę stan jego kontuzjowanej ręki.
- Po opadach deszczu było mi bardzo trudno, mojej ręce także. Walczyłem, ale zadanie było bardzo ciężkie. W kontuzjowanej ręce nadal nie mam maksymalnej siły. Mimo wszystko muszę starać się wykorzystywać mój potencjał. Liczę, że za dwa tygodnie moja ręka będzie jak nowa - zaznacza Lindgren.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2018: półfinał Fogo Unia Leszno - Betard Sparta Wrocław