W ligach był wielki, w GP brakowało mocy. Nicki Pedersen chce wejść na wyższy poziom

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Nicki Pedersen

Nicki Pedersen w tym sezonie błyszczał w rozgrywkach ligowych, ale brakowało mu szybkości w Grand Prix. Z tego powodu Duńczyk najpewniej wypadnie poza czołową ósemkę cyklu i będzie musiał liczyć na dziką kartę od organizatorów.

W tym artykule dowiesz się o:

Trzykrotny mistrz świata, po praktycznie straconym sezonie 2017, w wielkim stylu wrócił do ligowego ścigania. W polskiej PGE Ekstralidze, szwedzkiej Elitserien i duńskiej Metal Speedway League był liderem swoich drużyn. - Tegoroczny sezon jest jednym z najlepszych, jeśli chodzi o moje występy w ligach. W trzech rozgrywkach, w których startowałem, jestem w czołowej trójce pod kątem średnich biegowych. Wróciła moja regularność. Teraz chcę jeszcze wskoczyć na wyższy poziom w Grand Prix. Liga a GP to jednak dwie różne rzeczy - mówi Nicki Pedersen w rozmowie ze speedwaygp.com.

W dotychczasowych rundach Grand Prix w tym sezonie Duńczyk wywalczył 67 punktów, co przed ostatnim turniejem tegorocznego cyklu plasuje go dopiero na 11. pozycji w przejściowej klasyfikacji. Do zajmującego ósmą lokatę Emila Sajfutdinowa Pedersen traci 11 "oczek" i trudno oczekiwać, że rzutem na taśmę awansuje do czołowej ósemki GP. To oznacza, że ponownie będzie musiał liczyć na stałą dziką kartę, by nadal ścigać się w elitarnym cyklu.

- Nienawidzę myśleć o dzikich kartach. Byłbym zdecydowanie szczęśliwszy, gdybym zajął miejsce w czołowej ósemce, w ten sposób tylko dzięki sobie kwalifikując się do przyszłorocznej edycji cyklu. Wiem, że nadal mogę wygrywać. Gdy sprzęt spisuje się jak należy, jestem w stanie pokonywać każdego. Problem rodzi się, gdy nie działają ustawienia motocykla - komentuje Pedersen.

Duński żużlowiec liczy na przychylność organizatorów. Czuje, że w Grand Prix nadal może odnosić sukcesy. - Wiem, że ciągle jestem znaczącym zawodnikiem. Nadal przychodzą na mnie kibice, do tego wygrałem turniej w Malilli. Ponadto jestem wyróżniającym się żużlowcem w ligach. Myślę, że argumentów wystarczy. Ale nie wiem, co myślą organizatorzy cyklu. Wszystko będzie zależało od czterech osób. Decyzja na pewno nie będzie łatwa - przyznaje Pedersen.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: trofeum przechodnie

Źródło artykułu: