Bartłomiej Ruta, dziennikarz WP SportoweFakty: To był cud Smektały w Pardubicach? Analizował pan swoją sytuację w klasyfikacji przed tym turniejem? Strata do Drabika to nie był jeden czy dwa punkty, ale sześć.
Bartosz Smektała, mistrz świata juniorów, reprezentant Polski i Fogo Unii Leszno: Wiedziałem jaka była strata. Obiecałem sobie, że w Pardubicach nie skupiam się na medalach tylko na jeździe na jak najlepszym poziomie. Tym bardziej, że była dosyć spora grupa ludzi na stadionie, która mnie dopingowała. Chciałem pokazywać dobry żużel.
Jakie to uczucie zaliczyć perfekcyjny występ (Smektała wygrał wszystkie 7 wyścigów) i do tego zgarnąć tytuł najlepszego żużlowca globu?
Mistrzostwo świata to było moje marzenie! Cieszę się bardzo, że udało mi się je spełnić. Do tego ostatni turniej z kompletem punktów. Na pewno ten dzień zapisze się w moim życiu, jako jeden z najważniejszych.
Był tam jeden wyścig, w którym wydawał się pan troszeczkę wolniejszy. Jednym z przeciwników był wtedy Dominik Kubera. Leszczyńscy fani twierdzili, że czekał pan na kolegę z pary. Takie przyzwyczajenie? To prawda?
Na co dzień jeździmy w jednym klubie i musimy sobie pomagać. Dziś Dominik poczekał na mnie, jutro ja poczekam na niego. A oprócz tego zawsze z szacunkiem i na wysokim poziomie sportowym.
Sukces jest pełny? Nie czuł pan braku Dominika na podium? Kolega zajął czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej.
Cieszę się, że Dominik po takiej kontuzji, tak szybko wsiadł na motocykl i do tego ściga się tak samo dobrze, jak przed nią. To wielka radość, że w ostatnim turnieju stanął na podium, bo na turnieju w Lesznie trochę miał pecha. Myślę, że w przyszłym roku to on będzie ścigał się o złoto.
Przed panem kolejne wyzwanie - finał PGE Ekstraligi. Czy po takim wieczorze nie zabraknie tzw. "pary"? A może forma właśnie tak była przygotowana - na te dwa weekendy? Programowo finał ligi miał się odbyć przed tygodniem.
Wyszło tak, że mam dwie najważniejsze imprezy w sezonie w jeden weekend. Jestem gotowy i chce z moją drużyna sięgnąć po złoto. To czy nie zabraknie pary, będę mógł powiedzieć dopiero po finale.
Z czeskich Pardubic do Leszna daleko nie jest, ale na pewno trudy tego turnieju pan odczuwa?
Na tę chwilę jestem gotowy i nie czuje się zmęczony. Zima była dobrze przepracowana.
Na zakończenie na pewno chciałby pan komuś podziękować.
Dziękuje rodzinie, mamie tacie, sponsorom, mojemu najlepszemu teamowi, mojej dziewczynie, prezesowi i całej ekipie Fogo Unii Leszno, teamowi Hancock Haj. Także wszystkim kibicom. Tym, którzy za mną jeżdżą i tym, co trzymają kciuki w domach. Są wspaniali! Moje złoto to jest sukces naprawdę wielu ludzi.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: trofeum przechodnie