Piotr Protasiewicz pokazał, jak bardzo zależy mu na Falubazie Zielona Gór . Wychowanek klubu doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie da się wygrać pierwszego barażowego meczu z ROW-em Rybnik (ostatecznie skończyło się na 51:39), jeśli słabo pojedzie niemrawy ostatnio Jacob Thorssell. Dlatego pożyczył mu swoje silniki. - I w niedzielę sprzęt Protasiewicza reanimował nam skutecznie Thorssella - komentuje Skórnicki. - Dodam, że Piotr nie widzi żadnego problemu w tym, żeby Szwed korzystał z jego silników również w meczu rewanżowym.
Sprzęt Protasiewicza pomógł Thorssellowi, a on sam pojechał fantastycznie. Swoją drogą ma Piotr łeb na karku, bo korzystny wynik dwumeczu leży w jego interesie. Jeśli Falubaz utrzyma się w PGE Ekstralidze, to na klub spadnie deszcz pieniędzy z nowej umowy telewizyjnej, a to gwarancja wypłaty zawodniczego kontraktu na takim poziomie, jaki jest obecnie. Nie wiadomo, czy w razie spadku zielonogórzanie byliby w stanie utrzymać płatności w obecnym kształcie.
À propos Protasiewicza nie sposób nie zauważyć, że chyba doszło do jakichś rozmów zawodnika z klubem i sztabem szkoleniowym. Nie tak dawno żużlowiec mówił na oficjalnej stronie, że nie ma kontraktu, którego nie dałoby się rozwiązać. Wszyscy też pamiętamy częste i publiczne narzekania zawodnika na tor w Zielonej Górze i na pewne decyzje. Tymczasem, jeszcze przed barażem, klub ogłosił z dumą, że Protasiewicz wypełni ważną umowę bez względu na wszystko. Zawodnik słuchając tego, nie miał skrzywionej miny. Spytaliśmy menedżera Skórnickiego, jak to jest, że tyle było narzekań, a wyszło z tego pojednanie. Ten odpowiedział pytaniem: - A może wszystko zostało wyjaśnione?
ZOBACZ WIDEO Cztery okrążenia: Rafael Wojciechowski