Damian Baliński: Jest to coś niespotykanego

- Szkoda tych dwóch biegów, gdzie byłem wykluczony i przyjechałem czwarty - mówił po sobotnim turnieju O Koronę Bolesława Chrobrego - Pierwszego Króla Polski Damian Baliński. Zawodnik Unii Leszno, który w zawodach wywalczył 6 "oczek" i uplasował się na dziewiątej lokacie.

- Niepotrzebnie zmieniałem przełożenie w motocyklu, później wróciłem do podobnego ustawienia jak wcześniej i wygrałem swój ostatni bieg. Naprawdę szkoda, bo byłem w stanie jeszcze te kilka oczek dorzucić. Niestety, jest jak jest, 6 punktów, wynik naprawdę nie za ciekawy. Muszę się z tym wszystkim pozbierać, mam nadzieję, że jutro (w meczu z Atlasem - przyp. red.) będzie lepiej - komentuje sympatyczny zawodnik.

Kilku zawodników po zawodach uważało, że gnieźnieński tor mógł być przygotowany nieco lepiej, mimo że duży wpływ na jego stan miały intensywne opady deszczu. - Tor wyglądał bardzo różnie. Były miejsca, gdzie było przyczepnie, gdzie indziej było trochę twardego, jakaś dziurka. Ogólnie tor nie był zły, szło na nim walczyć, było dużo wyścigów, gdzie były mijanki itd., więc myślę, że zawodnicy nie mogą narzekać na przygotowanie toru, ja nie uważam żeby był zły - uważa wychowanek leszczyńskiej Unii.

- Jak wszyscy widzieliśmy organizatorzy bardzo mocno się postarali, żeby ta oprawa i wszystko inne wyglądało jak najlepiej i myślę w 100 proc. im się to udało - powiedział Baliński w odpowiedzi na pytanie o historyczną oprawę zawodów. - Jest to coś niespotykanego, troszeczkę wróciliśmy gdzieś do historii, cofnęliśmy się kilka lat wstecz i było to coś naprawdę fajnego. Trzeba pogratulować organizatorom pomysłu i myślę, że w kolejnych latach będzie jeszcze lepiej, bo wszystko jest naprawdę w klubie poukładane - dodaje.

Wśród uczestników turnieju dominowała chęć powrotu do Grodu Lecha za rok i ponownego powalczenia o tytuł Króla. Czy podobne plany ma "Bally"? - Na pewno tak. Jeśli jest taka możliwość, to zawsze staram się przyjmować zaproszenia do udziału w zawodach, tym bardziej, że jest to kolejna możliwość jazdy z innymi zawodnikami, co jest dużo bardziej pożyteczne, niż trening. Jeśli tylko dostanę zaproszenie, to z chęcią takowe przyjmę.

Już w niedzielę "Byki" podejmą na swoim torze zespół z Wrocławia: - Czeka nas kolejne ciężkie spotkanie, zresztą w Ekstralidze nie ma łatwych spotkań - twierdzi żużlowiec. - Wrocław nie przyjedzie do Leszna tylko żeby odjechać mecz. Musimy się bardzo sprężyć, aby wypaść lepiej niż w poprzednich spotkaniach. Mocno wierzę, że ten mecz będzie takim przełomem, po tym nieco trudniejszym okresie dla nas i ewentualne zwycięstwo pociągnie za sobą kolejne spotkania rozstrzygane na naszą korzyść - kończy.

Komentarze (0)