Start mógł osiągnąć jeszcze więcej. Zabrakło lidera z prawdziwego zdarzenia (plusy i minusy sezonu)

WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Jurica Pavlic
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Jurica Pavlic

Sporą niespodzianką był awans Car Gwarant Startu Gniezno do półfinału Nice 1. Ligi Żużlowej. Czerwono-czarni mogli osiągnąć jeszcze więcej, ale w kadrze zabrakło lidera z prawdziwego zdarzenia. Armaty, która wszędzie notowałaby dwucyfrówki.

"Plusy i minusy sezonu" to nowy cykl, w którym przedstawiamy najlepsze i najsłabsze strony poszczególnych drużyn Nice 1.LŻ w sezonie 2018.

***
PLUS: mieli być bici i toczyć walkę o utrzymanie, a wjechali do półfinału Nice 1. Ligi Żużlowej 

Największym i bezdyskusyjnym plusem jest tegoroczny wynik Car Gwarant Startu Gniezno. Przed sezonem twierdzono, że drużyna z pierwszej stolicy Polski będzie musiała stoczyć zacięty bój o utrzymanie na zapleczu PGE Ekstraligi. Nie brakowało takich, którzy skazywali Start na baraż. Faktycznie, na papierze gnieźnieński zespół wyglądał słabo, jednak tor pokazał, że teoretycznie przeciętne nazwiska mogą zdziałać cuda. Gnieźnianie byli skuteczni na domowym owalu, ale i na wyjazdach potrafili napsuć krwi rywalom.

MINUS: upokarzająca klęska przy Gliwickiej 72

Lanie, jakie Car Gwarant Start Gniezno zgarnął 20 maja w Rybniku, na długo pozostanie w pamięci kibiców z Grodu Lecha. Cała drużyna pojechała katastrofalne zawody. Brakowało jakichkolwiek przebłysków. Ostatecznie czerwono-czarni wywieźli z Górnego Śląska zaledwie 22 "oczka". Długo szydzono z tego blamażu. Później, w rundzie finałowej, żużlowcy klubu z pierwszej stolicy Polski mieli okazję do zrehabilitowania się za tę potężną wpadkę. Poszło im już lepiej - zdobyli 38 punktów.
PLUS: księgowa mogła łapać się za głowę, ale zaległości nie było

Po wynikach osiąganych przez Start, szczególnie na początku sezonu, śmiano się, że księgowa może zejść na zawał. Faktycznie, zdobycze punktowe czerwono-czarnych były dość pokaźne. Nie było to jednak problemem dla osoby odpowiedzialnej za finanse gnieźnieńskiego klubu. Przedstawiciele Startu - czy to działacze, czy zawodnicy - wielokrotnie chwalili kwestię płynności finansowej. I to chyba jest najważniejsze, zważając na przykrą historię napisaną przez poprzedni klub z pierwszej stolicy Polski.

MINUS: zabrakło jednej armaty - lidera z prawdziwego zdarzenia

Car Gwarant Start osiągnął wiele, a mógł jeszcze więcej. Zabrakło jednak jednej armaty. Takiego lidera z prawdziwego zdarzenia, który gdzie by nie pojechał, tam zdobywałby dwucyfrowe wyniki. Wierzono w Kima Nilssona, ale ten nie zdołał w pełni sprostać wymaganiom ligi polskiej. Bardzo dobrze prezentowali się Jurica Pavlic czy Adrian Gała, lecz także i tym zawodnikom przytrafiały się wpadki. W czerwono-czarnej talii nie było jeźdźca, który ciągnąłby wynik zespołu w każdej sytuacji.

PLUS: mocna twierdza na solidnych fundamentach

Od początku istnienia klubu GTM Start Gniezno drużyna nie przegrała ani jednego meczu ligowego na własnym torze. Jak łatwo zatem policzyć, twierdza w pierwszej stolicy Polski stoi już od dwóch sezonów. Pod koniec tegorocznych rozgrywek bliscy jej zdobycia byli zawodnicy ROW-u Rybnik. Ostatecznie wywieźli ze stadionu przy ulicy Wrzesińskiej 25 jeden punkt. Obronienie twierdzy Gniezno w przyszłym roku byłoby niezwykłym wyczynem Startu, zważając na fakt, że zanosi się na bardzo mocną Nice 1. Ligę Żużlową.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2018: finał Fogo Unia Leszno - Cash Broker Stal Gorzów

Źródło artykułu: