Dariusz Ostafiński: No i nie było w piątek konferencji prezydenta miasta Rybnika z Kacprem Woryną.
Jarosław Galewski: Tak samo, jak nie ma informacji, które potwierdzałyby odejście zawodnika do PGE Ekstraligi. Nadal uważam, że wszystko zostanie po staremu.
Ostafiński: Też się skłaniam do tej opcji, choć z drugiej strony, tak zakładam, Motor i Sparta nie odpuszczą. Dla nich Woryna jest ostatnią szansą na zrobienie czegoś spektakularnego.
Galewski: Dla mnie sprawa jest jasna. Skoro Woryna do tej pory nie powiedział "tak" żadnemu ekstraligowemu klubowi, to znaczy, że chce zostać.
Ostafiński: A może Kacper naoglądał się filmów Hitchcocka i ten scenariusz realizuje. Było mocne uderzenie na "dzień dobry", a teraz cały czas jesteśmy trzymani w napięciu. Tak sobie myślę, że Woryna byłby świetnym aktorem. Z tego miejsca go pozdrawiam, bo wiem, że lubi nas czytać.
Galewski: W takim razie dołączam się do pozdrowień. Myślę, że Woryna jest człowiekiem wielu talentów. Z tego co pamiętam, to nawet piłkę potrafi dobrze kopnąć. Wracając jednak do jego przyszłości, to trzymanie w napięciu miałoby sens tylko, jeśli finałem historii byłoby pozostanie w Rybniku. I w ten sposób dochodzimy do tego, co powiedziałem Ci na początku. Kacper zostanie w ROW-ie. Każdy inny scenariusz będzie dla mnie w tej chwili już niespodzianką.
Ostafiński: Tym bardziej że prezes Mrozek traktuje sprawę ambicjonalnie. Trzasnął drzwiami za Kacprem, jak usłyszał "nie" dla Nice 1.LŻ, ale teraz ostro działa.
Ostafiński: Musimy mieć jednak z tyłu głowy, że Sparta jest groźnym przeciwnikiem. Motor też, a Jakub Kępa nie ma nic do stracenia. Już i tak go nie lubią.
Galewski: Nie lubią? Śmiesznie to brzmi. Każdy na jego miejscu zrobiłby to samo. Jest zdeterminowany, chce zrobić cokolwiek, żeby Motor miał szanse na utrzymanie w Ekstralidze. Chyba tak powinien się zachowywać działacz?
Ostafiński: Dlatego nie krytykuję Kępy. Ani młodego, ani starego. Niech walczą, choć to, co na razie zebrali, to sama druga linia. Żadnego lidera. Martwię się o Motor bardziej niż rok temu o Unię. Chyba że torem zaskoczą. Chociaż nie sądzę, żeby Ekstraliga pozwoliła im robić taką nawierzchnię jak w pierwszej lidze. Bo niby dlaczego? W ramach wyrównywania szans?
Galewski: Motor robił, co mógł. Pech polega na tym, że trafił na Falubaz, który już dawno nie był tak głodny sukcesu. Zielonogórzanie w dodatku mają pieniądze i mogą obiecywać dodatkowe mecze, bo mają realne szanse na play-off. Tak to widzę.
Ostafiński: Dobrze to widzisz. Kępa poległ w zderzeniu ze Stanisławem Bieńkowskim. Nie ma jednak się czego wstydzić. Wystarczy popatrzeć, jak miota się Get Well. Pożegnali Przedpełskiego, szukali juniorów, potem wrócili do Przedpełskiego, ale ten był już we Włókniarzu. Uderzyli do Kościucha, znowu do juniorów i teraz chyba znowu do Kościucha. Niezła kołomyja.
Galewski: Get Well chyba naprawdę myślał na poważnie o koncepcji z kevlarem, ale nie udało się sfinalizować rozmów z Jakubem Miśkowiakiem. I wtedy pojawiła się refleksja, że to chyba nie ma sensu. Całkiem słuszna zresztą.
Ostafiński: Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Mówiąc o zamieszaniu, chciałem tylko pokazać, że nawet bardziej wytrawni gracze niż Jakub Kępa mają problemy.
Galewski: Swoją drogą mamy 20 października, a wszystko już pozamiatane. Teraz czekamy tylko na Kacpra Worynę.
Ostafiński: Może na coś jeszcze. Kluby będące w potrzebie spróbują tu i ówdzie wyrwać tych już zaklepanych. Patrz Motor i Zagar.
ZOBACZ WIDEO Smektała: Kolegów na torze nie ma, ale trzeba się szanować