Młody australijski żużlowiec został zawodnikiem Fogo Unii przed tegorocznym sezonem. Leszczynianie zapowiadali, że Jaimon Lidsey będzie mógł liczyć na regularne starty w polskiej lidze i słowa dotrzymali. Wielki talent co prawda nie ścigał się w PGE Ekstralidze (odjechał jeden bieg), ale już w drugoligowej drużynie rezerw - Stainer Unii Kolejarzu Rawicz - był podstawowym jeźdźcem.
- Chciałem połączyć moje hobby z pracą. A jeśli chce się zrobić karierę w sporcie żużlowym, to konieczne jest ściganie w Europie. Jestem bardzo zadowolony z pierwszego sezonu na europejskich torach. Nie mogę narzekać na swoje wyniki - podkreśla Lidsey w rozmowie ze speedweek.com.
Australijczyk bardzo zżył się z leszczyńskim środowiskiem i prezesem Fogo Unii. Nic dziwnego. - Mieszkam z prezesem Unii Leszno i jego rodziną w jednym domu. Jestem bardzo wdzięczny Piotrowi Rusieckiemu, że przyjął mnie pod swój dach na osiem miesięcy sezonu - zaznacza żużlowiec.
Lidsey już w debiutanckim sezonie w Europie pokazał, że stać go na wiele. W 2. Lidze Żużlowej wykręcił średnią biegową na poziomie 2,000 punktów na wyścig, udowadniając, że drzemie w nim ogromny potencjał. - W przyszłym sezonie chcę stać się lepszym żużlowcem, poprawić moje wyniki i uniknąć kontuzji. Dalsza przyszłość? Chcę zostać mistrzem świata - mówi Lidsey.
ZOBACZ WIDEO Kołodziej o tym, jaki ma problem z Hampelem: "Nadziewam się na jego szprycę"
BTW. W Australii komplet pkt wczoraj :)