1 listopada to dzień zadumy i refleksji. Nie sposób w tym szczególnym momencie nie wspomnieć Tomasza Jędrzejaka. Od jego śmierci minęło 2,5 miesiąca, a wciąż trudno pogodzić się z tą stratą. Dla dziesiątek tysięcy kibiców był po prostu żużlowcem, którego znali lepiej lub gorzej, którego lubili mniej lub bardziej. Dla wielu był przyjacielem i kolegą. Dla żony Karoliny był mężem, ale dla Oliwii i Lilly ukochanym tatusiem. To właśnie starsza córka stała z nim na podium IMP, ciesząc się sukcesem taty. W obliczu tych wszystkich pytań, które były zadawane tuż po śmierci Tomasza Jędrzejaka, zapomniano chyba o tym, co czuła rodzina. Największy dramat przeżyli jego najbliżsi i trzeba to uszanować.
Pamięć. To słowo klucz, które nieodłącznie związane jest z dniem 1 listopada. Tomasz Jędrzejak jest w pamięci wielu osób i na szczęście nie są to tylko puste słowa. Mam ogromny szacunek do Taia Woffindena. Brytyjczyk płakał nad grobem przyjaciela. Łamał mu się głos, gdy przemawiał na cmentarzu w Ostrowie. Woffinden strasznie przeżył śmierć Jędrzejaka. Zachował się pięknie, gdy zapewnił sobie trzeci w karierze tytuł mistrza świata. Złoto zadedykował Tomaszowi… To także Tai Woffinden, gdy Betard Sparta Wrocław odbierała brązowe medale DMP, najbardziej dbał o to, by wizerunek Tomasza Jędrzejaka był odpowiednio wyeksponowany na fladze, którą trzymał podczas ceremonii dekoracji. Wieloletni kapitan wrocławskiej drużyny z pewnością cieszył się, patrząc na to wszystko z Góry, że pamięć o nim jest podtrzymywana.
Prezes Andrzej Rusko już podczas mowy pożegnalnej zadeklarował, że we Wrocławiu w przyszłym roku odbędzie się Memoriał Tomasza Jędrzejaka. Słowa te potwierdził niedawno w rozmowie z naszym portalem. Turniej poświęcony pamięci Tomka ma otworzyć sezon we Wrocławiu. Także w rodzinnym mieście Jędrzejaka, Ostrowie Wielkopolskim uczczono pamięć o swoim najwybitniejszym wychowanku.
Najpierw tuż po meczu ze Stalą Rzeszów w przepiękny sposób złożono mu hołd. Słowa nie oddadzą atmosfery tamtych chwil. Trzeba było tam być, poczuć ciarki na plecach i otrzeć łzy spływające po policzkach… Oczy szkliły się wszystkim. Kibicom, żużlowcom, trenerom, mechanikom, działaczom, dziennikarzom, fotoreporterom, osobom funkcyjnym. Wtedy była to jeszcze tak świeża sprawa…
Rana była otwarta. Ból ogromny, a serce krwawiło. Ostrowskie środowisko sportowe uczciło Tomasza Jędrzejaka także podczas finałowego wyścigu 66. Turnieju o Łańcuch Herbowy miasta Ostrowa Wielkopolskiego. Kibice pod podium skandowali nazwisko swojego bohatera. Mam nadzieję, że wśród nich nie było tych, którzy go hejtowali w internecie, którzy porysowali mu samochód… Oby oni nigdy już na stadion żużlowy się nie wybrali. Najlepiej, gdyby przestali interesować się żużlem. Mam nadzieję, że gryzie ich sumienie. Pytanie, czy w ogóle je mają?
Tomasz Jędrzejak został legendą w dwóch miastach. Rodzinnym Ostrowie i Wrocławiu, który stał się dla niego drugim domem. Jędrzejak ostrowski żużel przerósł pod względem sportowym. W młodości musiał odejść, by się rozwijać. Sercem jednak zawsze był za Ostrowem. Piszę to z pełnym przekonaniem, bo wielokrotnie rozmawiałem o tym z Tomkiem. A że ostatnio wybrał Stal Rzeszów? Życie. Po prostu, życie. Większość zrobiłaby na jego miejscu tak samo. Sentymenty w świecie, którym rządzi pieniądz, schodzą często na drugi plan. Największy żal, że czasami jedna decyzja ma tak ogromny wpływ na ludzki los…
W Rzeszowie był najemnikiem i nie krył się z tym. Poszedł tam zarobić pieniądze. To była jego praca. Każdy z nas wybiera tę, gdzie lepiej płacą. Czasami lubimy robić coś, ale ciężko z tego wyżyć. Wybieramy więc lepszy zarobek, nawet kiedy nie zawsze kochamy to robić. Ot, życie i ludzkie dylematy. Każdy z nas zderza się nimi prawie każdego dnia.
Tomek swego czasu zrezygnował ze startów z Elitserien, bo - jak sam mówił - nie czuł związku z żadnym klubem. Dawniej była nim VMS Elit Vetlanda, z którą sięgał po tytuł Drużynowego Mistrza Szwecji. Miałem akurat przyjemność być na tych finałach. Cieszył się wtedy jak dziecko. To złoto dla niego miało szczególny wymiar. Dobrze czuł się w tym mieście i klubie. Nie przyjeżdżał tam odrobić pańszczyzny, ale jechał dla swojego szwedzkiego klubu, bo tak traktował właśnie Vetlandę. Specjalnie pojechałem na finały, bo lubiłem towarzyszyć najwybitniejszemu ostrowskiemu żużlowcowi w chwilach dla niego szczególnych. Tamta właśnie taka była.
Zaraz po śmierci napisałem wspomnienie o Tomku. Zdania składałem na gorąco, tuż po dramacie, kiedy jeszcze wiele rzeczy nie mieściło się w głowie. W natłoku myśli na papier przelałem te, które wtedy wydawały mi się najważniejsze. Po czasie uświadomiłem sobie, że tych wspomnień było znacznie więcej niż te, które spisałem tamtego tragicznego 14 dnia sierpnia 2018. W pamięci utkwiła mi m.in. ta wyprawa do kraju Trzech Koron po szwedzkie złoto. Autentyczna radość i zaskoczenie, kiedy przywitaliśmy się w parku maszyn, a później gdy pozował mi do zdjęć z bratem, Dariuszem i Wiesławem Jagusiem w koszulkach z napisem "Vetlanda Guld". Tomek nie mógł się nadziwić, że przejechałem setki kilometrów, tylko po to, by przeżyć z nim na żywo ten sukces.
Tryskającego radością Jędrzejaka widziałem także po SEC Challenge w Toruniu, kiedy podszedłem mu pogratulować po ceremonii dekoracji. Tomek cieszył się z awansu do europejskiej elity. Nikt go mu nie podarował. Nikt mu nie musiał dawać dzikiej karty. Sam go wywalczył. Efekt był taki, że później jeździli kibice z Ostrowa za Jędrzejakiem po arenach cyklu SEC.
W rodzinnym mieście miał wielu zagorzałych fanów. Ubrani w koszulki tworzące napis "Ogór" byli rozpoznawalni na żużlowych arenach nie tylko kraju, ale i Europy. Pamiętam Landshut i jeden z finałów SEC. Jędrzejak do prezentacji wyjechał, jak wszyscy, na motocyklu Harley. Pokonywał kolejne metry bawarskiego toru, pozdrawiając kibiców. Kiedy podjechał w okolice trybuny prasowej, specjalnie wstałem, by go pozdrowić. Nie mówiłem mu wcześniej, że jadę do Landshut, że wakacyjny wyjazd układam tak, by wpasować się w zawody w Bawarii. Dojrzał mnie na trybunach, uśmiechnął się i podniósł do góry kciuk. Cieszył się, kiedy życzliwi mu ludzie byli z nim.
Zawsze trzymałem za niego kciuki, choć zdarzały nam się różne okresy współpracy. Bywały i ciche dni, które przeciągały się w tygodnie, a nawet miesiące. Czasami jedno słowo za dużo, jedno pytanie czy sformułowanie potrafiło Tomka mocno zaboleć. Nie mówił często wprost, o co poszło. Trzeba było umieć czytać pomiędzy wierszami. Taki był po prostu Tomek. Wrażliwy, cholernie ambitny i głodny kolejnych sukcesów. Nienawidził przegrywać. Osiągnął tak wiele, a chciał jeszcze więcej.
Cieszył się z mistrzostwa Szwecji, ale nie mógł odżałować, że nie zdobył tytułu ze Spartą, klubem, któremu oddał serce. Kochał zarówno rodzinny Ostrów, jak i Spartę, w której mógł się rozwijać i dla której zdobywał największe laury. Bolało go, że nie pojechał w finale PGE Ekstraligii w 2017 roku. - Maciek, ja bym im ten mecz wygrał. Czułem się wspaniale. Złapałem na koniec sezonu formę. Fruwałem na treningu. Nie mogę odżałować, że nie postawiono wtedy na mnie - mówił mi zimą po sezonie 2017.
I na koniec jeszcze taka refleksja i propozycja. Memoriał Tomasza Jędrzejaka zapowiedział WTS Wrocław. O podobnym turnieju mówi się też w jego rodzinnym Ostrowie. Dwa memoriały jednego żużlowca? Chyba nie tędy droga. Mam inny pomysł. Jędrzejak z Ostrowa zdobywał medale dla Wrocławia. Łączył oba środowiska. Kibice z Ostrowa jeździli do stolicy Dolnego Śląska na mecze właśnie dla niego. Proponuję zatem, by Memoriał Tomasza Jędrzejak organizowany był przemiennie - raz we Wrocławiu - raz w Ostrowie.
Kibice z obu miast bez problemu przejadą 90 kilometrów, by uczcić pamięć o swoim wybitnym żużlowcu. Piszę "swoim", bo zarówno Ostrów jak i Wrocław traktował Jędrzejaka właśnie w ten sposób. Myślę, że pomysł, by jednego roku memoriał odbywał się we Wrocławiu, a następnego w Ostrowie, jest godny rozważenia. Nie wyobrażam sobie, by oba środowiska nie doszły do porozumienia. Pamięć o Tomku powinna łączyć, a nie dzielić.
Kiedy pójdę zapalić znicz na Twój grób, Tomku, znowu zadam Ci to samo pytanie, dlaczego? Niestety, nie odpowiesz mi na nie. Zawsze chciałeś być najlepszy. Chciałeś być legendą i nią zostałeś. Tylko dlaczego w ten sposób? Zbudowałeś sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu, jak pisał Horacy… Zostaniesz bowiem w ludzkiej pamięci i sercach na zawsze…
Maciej Kmiecik
Dziękuję za artykuł.