Łukasz Kuczera: Jamróg nie jest minimalistą. We Wrocławiu może udowodnić swoją wartość (komentarz)

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Jakub Jamróg z synem.
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Jakub Jamróg z synem.

Transfer Jakuba Jamroga do Betard Sparty Wrocław nie jest zaskoczeniem. 27-latek idealnie wpasuje się w koncepcję klubu. Waleczny, ambitny. Na tej współpracy zyskać mogą obie strony.

Odkryciem PGE Ekstraligi nie zostaje się bez przyczyny. Miniony sezon pokazał, że Jakub Jamróg ma wszystko, aby rywalizować z najlepszymi. Dlatego ciosem dla żużlowca był spadek Grupy Azoty Unii Tarnów z ligi. Nagle okazało się, że 27-latek musi szukać nowego otoczenia, jeśli nadal chce podnosić swoje umiejętności na najwyższym poziomie. Wybór padł na Betard Spartę Wrocław, co pokazuje jak spore ambicje drzemią w Jamrogu.

Zacznijmy od tego, że okres transferowy rozpoczął się dla tarnowianina rozczarowaniem. Były bowiem kluby, w których usłyszał, że nie do końca pasuje do ekstraligowych realiów, że jego wysoka średnia to głównie zasługa udanych występów na tarnowskich Mościcach. Dlatego bardzo szybko stało się jasne, że żużlowiec nie ma czego szukać chociażby we Włókniarzu Częstochowa.

Później do gry wkroczyli działacze z Gorzowa i Wrocławia. Jamróg w Cash Broker Stali miałby niebywały komfort, bo zespół prowadzony przez Stanisława Chomskiego nie ma mocnych rezerwowych w odwodzie. Pewne miejsce w składzie nie zadowoliło jednak wychowanka "Jaskółek". Wygrała ambicja i chęć udowodnienia, że PGE Ekstraliga to nie są za wysokie progi dla niego.

Tak należy bowiem traktować podpisanie kontraktu w stolicy Dolnego Śląska. Jamróg zdaje sobie sprawę z tego, że w razie jego niepowodzeń na rezerwie czyhają Maksym Drabik i Gleb Czugunow, że nikt za darmo startów mu nie da. Widział też, co działo się z Damianen Dróżdżem w tym roku. 21-latek niejednokrotnie wychodził do prezentacji, po czym pozostawał przez cały mecz w parku maszyn.

ZOBACZ WIDEO Jakub Jamróg: Był taki rok, że widziałem pięć trupów

Gdyby Jamróg był minimalistą, nie byłoby go we Wrocławiu. To oczywiste. Klub zyskał ambitnego żużlowca, co z pewnością zaimponowało Andrzejowi Rusce. Prezes WTS-u lubi stawiać na żużlowców, którzy są na dorobku. Na takich, przed którymi jeszcze sporo pracy. Tak było chociażby z Vaclavem Milikiem, który przychodził do Betard Sparty z II-ligowego Rybnika.

Jamróg z pewnością nie jest najbardziej utalentowanym żużlowcem swojego pokolenia. On ma tego świadomość. Jednak we Wrocławiu nikt nie oczekuje od niego dwucyfrowych wyników. Od tego są Tai Woffinden czy Maciej Janowski. Żużlowiec z Tarnowa ma być uzupełnieniem drugiej linii, bo braki w tej formacji sprawiły, że Betard Sparcie nie udało się wywalczyć złotego medalu DMP w minionym sezonie.

Z Jamrogiem w składzie szanse na sukces drużyny znacząco rosną. To jednak jest żużlowiec z wyższej półki niż Dróżdż. Dlatego też obie strony mogą zyskać na tej współpracy. Być może klub sięgnie po upragniony tytuł mistrzowski, a Jamróg udowodni wszystkim malkontentom, że nie jest wyłącznie zawodnikiem tarnowskiego toru.

Aby to było możliwe, czeka go sporo pracy. Jest jednak na nią gotowy. I to najważniejsze, bo jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, to w Częstochowie czy Gorzowie będą sobie pluć w brodę. Nagle może się okazać, że Jamróg na ekstraligowym poziomie prezentuje się lepiej niż Paweł Przedpełski czy Anders Thomsen.

Łukasz Kuczera

Źródło artykułu: