Za forBET Włókniarzem Częstochowa najlepszy sezon od lat. Drużyna, która przed sezonem wcale nie była murowanym kandydatem do play-off, awansowała do fazy finałowej, a w niej po zaciętej rywalizacji przegrała dwumecz o trzecie miejsce z Betardą Spartą Wrocław, kończąc zmagania tuż za podium. - Przed sezonem czwarte miejsce bralibyśmy w ciemno. Koniec końców był niedosyt, bo do brązowego medalu zabrakło nam bardzo niewiele. Gdybyśmy zrobili dwa punkty więcej w dwumeczu, to mielibyśmy brąz - mówi Marek Cieślak w rozmowie z Radiem Jura.
ForBET Włókniarza do play-off doprowadzili głównie Leon Madsen i Fredrik Lindgren, którzy pojechali świetny sezon. Zagadką była forma przede wszystkim drugiego z nich. - Przed sezonem było wiele znaków zapytania, bo nikt z nas nie wiedział, w jakiej formie będzie Lindgren, który wcześniejszy rok skończył z poważną kontuzją. Przed przyjściem do nas słaba była też forma Miedzińskiego. Uważam, że z sezonu wyszliśmy obronną ręką - zaznacza.
- Nikt nie może powiedzieć, że był ojcem sukcesu. Na wynik walczył zespół ludzi: zawodnicy, mechanicy, zarząd, trener, który musi wszystko koordynować. Jest też publiczność, która dopinguje i stwarza atmosferę do ścigania na poziomie lepszym, niż normalnie - dodaje Cieślak.
Częstochowianie nie wywalczyli medalu na torze, ale zdobyli mistrzostwo na trybunach. Średnio mecze przy Olsztyńskiej oglądało 13 tysięcy kibiców, co jest najwyższym wynikiem w PGE Ekstralidze. - To, że Włókniarz zajął pierwsze miejsce pod względem frekwencji, świadczy o tym, że żużel częstochowianom się podobał. Skoro na stadionie byli kibice, to coś się działo, były fajne i interesujące mecze. Trzeba przyznać, że spotkania w Częstochowie były piękne, a szczególnie to z Unią Leszno - podkreśla trener forBET Włókniarza.
ZOBACZ WIDEO Kołodziej o tym, jaki ma problem z Hampelem: "Nadziewam się na jego szprycę"