[b]PLUSY:
[/b]
Świetna młodzież. Duetu Mateusz Cierniak - Dawid Rempała może pozazdrościć Unii Tarnów niemal każdy klub, łącznie z ekstraligowymi. Jeśli tylko będą omijać ich kontuzje obaj mają potencjał by zmiażdżyć konkurencje w swojej kategorii wiekowej na pierwszoligowym froncie. Ostatnie sezony udowadniają, że posiadanie wartościowych młodzieżowców jest czymś nie do przecenienia. Syn Mirosława narobił apetytów swoim "kompletnym" występem w barażu o Nice 1.LŻ. TŻ Ostrovii Ostrów Wlkp. z Polonią Piła. Swoją dojrzałą jazdą dał sygnał, że może być wartościowym zmiennikiem dla słabiej dysponowanego kolegi i jego liczba biegów nie musi zatrzymać się na trzech programowych.
Perspektywa uruchomienia młodego Cierniaka z rezerwy sprawia, że szefowie klubu postanowili nie sprowadzać przynajmniej na razie żużlowca oczekującego. Unia przerabiała ten wariant dwa lata temu, a miniony rok ostro dał popalić Wiktorowi Kułakowowi. To co jest komfortem z punktu widzenia menedżera daje w kość zawodnikom. Rywalizacja o występ w meczu, jest najczęściej zarzewiem konfliktów i walką na śmierć i życie podczas treningów. Przynajmniej do otwarcia pierwszego okienka transferowego tego problemu nie będzie. Zwracał na to uwagę Daniel Kaczmarek, dla którego komfort jazdy i pewne miejsce w zespole jest ważniejsze od pieniędzy.
Dwóch liderów z prawdziwego zdarzenia. Za takich uznajemy Petera Ljunga i Wiktora Kułakowa. W naszym odczuciu to oni będą największymi armatami, ciągnącymi wynik zespołu. Szwed przeżywał w poprzednich rozgrywkach drugą młodość, ale jest na tyle doświadczony, że bez problemu powinien utrzymać wysoki poziom. Dodatkowo będzie miał do dyspozycji tarnowski owal, który należy do jego ulubionych. Poza tym to już uznana marka na zapleczu PGE Ekstraligi. Rosjanin ma coś do udowodnienia. Ostatnio na treningach ogrywał praktycznie wszystkich, ale przychodziło do zawodów i trener Paweł Baran nie dawał mu szansy. Po prostu Wiktor nie należał do jego ulubieńców. W Nice 1 LŻ. to materiał na top pięć według średnich.
ZOBACZ WIDEO Kołodziej o Unii Tarnów: "Musiałem odejść. Gdybym został, to musiałbym zakończyć karierę"
Tor nie powinien być zagadką. Większość zawodników z przeszłością w Unii. Wszyscy doskonale znają obiekt więc nikt nie będzie musiał się go uczyć i dopasowywać od nowa. Kewlaru z Jaskółką nie ubierał jedynie Daniel Kaczmarek, ale to nie powinno stanowić zmartwienia. Zawsze kiedy pojawiał się w Jaskółczym Gnieździe czy to z Fogo Unią Leszno, czy ostatnio z Get Well Toruń należał do wiodących postaci swoich ekip. Na miejscu będzie miał również do dyspozycji tunera - Jacka Rempałę. Akurat on jak nikt inny wie jak dostosować silniki do specyficznej tarnowskiej nawierzchni. Mogą coś o tym powiedzieć choćby Artur Czaja i Mateusz Cierniak. Oni wkładając do ramy sprzęt od Rempały wprost fruwają po mościckim torze.
MINUSY:
Niepewna druga linia. Miejsca dwa, a zawodników trzech. Ktoś z tercetu Artur Czaja, Artur Mroczka, Kaczmarek będzie musiał zostać ustawiony w roli prowadzącego parę. Każdy z nich może odpalić, ale tak samo totalnie zawalić. Ich forma w ostatnich latach jest doprawdy kameleonowa. Pozytywne jest to, że wszystkim jak jeden mąż pasuje tor w Tarnowie. Delegacje w ich wykonaniu mogą się jednak okazać wielkim niewypałem. Wielu twierdzi, że "w domu" Jaskółki nie przegrają żadnego meczu, ale wyjazdy będą w "palnik".
Brak wychowanka na pozycji seniora. Co by nie mówić prezes Łukasz Sady sprezentował kibicom ciekawy i waleczny zespół, z dużymi szansami na fazę play off, a potem może nawet coś więcej. Problem w tym, że po odejściu Jakuba Jamroga drużyna zatraciła swoją tożsamość. To pierwszy taki przypadek w Tarnowie od siedmiu lat. W sezonie 2011 Unia posiłkowała się armią zaciężną z różnych stron świata. Krajowy trzon stanowili m.in. Krzysztof Kasprzak, Tomasz Jędrzejak czy Sebastian Ułamek. Z tym, że wtedy chociaż młodzieżowcy pochodzili ze szkółki Unii Tarnów. Teraz, na upartego nawet ta formacja jest mocno posztukowana. Mateusz Cierniak zdawał licencję u swojego ojca pod banderą UKS Jaskółek Tarnów, natomiast Dawid Rempała zaczynał w Akademii Janusza Kołodzieja.
Finansowe zawirowania. Bez cienia wątpliwości nadszarpnęły reputacją klubu i ludźmi, którzy nim zarządzają. Mając u boku takiego partnera jak Grupa Azoty, łożącego ogromne kwoty na lokalną drużynę, a i tak doprowadzić do ogromnego zadłużenia struktury spółki, to wielka sztuka. Zawodnicy czekali na większość zarobionych pieniędzy praktycznie do końca października. Wielkie zdziwienie z tego tytułu zapanowało też w środowisku. Prezesi innych zespołów wprost łapali się za głowy gdy usłyszeli na gali PGE Ekstraligi o sytuacji Unii.
Skalę problemu dobitnie opisał niedawno na naszych łamach Jakub Jamróg. By utrzymać się na powierzchni od połowy sezonu 2018 musiał zaciągnąć kredyt, bo klub nie był w stanie się z nim rozliczyć. Na szczęście dla prezesa Sadego owe kłopoty nie miały realnego wpływu na negocjacje w niedawnym okresie transferowym. Praktycznie wszystkie obrane cele, nazwiska będące na szczycie listy życzeń udało się sprowadzić do Tarnowa.