Tai Woffinden ciągnie brytyjski żużel za uszy. "To dobrze dla nas"

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Tai Woffinden po meczu
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Tai Woffinden po meczu

Tai Woffinden ciągnie w ostatnich latach żużel na Wyspach za uszy. Brytyjczyk zdobył trzy tytuły mistrzowskie i zapowiada walkę o kolejne. - To dobrze dla nas - komentuje Daniel Bewley, zawodnik ROW-u Rybnik i jeden z następców Woffindena.

Przez wiele lat Brytyjczycy nie potrafili wychować żużlowca, który odnosiłby sukcesy w cyklu Speedway Grand Prix. Swoje szanse mieli Scott Nicholls czy Chris Harris, ale ich wyniki nie były oszałamiające. Sytuacja zmieniła się za sprawą Taia Woffindena. Brytyjczyk w ostatnich latach trzykrotnie zostawał mistrzem świata, a jego apetyty są znacznie większe.

Wysoka forma Woffindena mobilizuje Brytyjczyków do działania. W ostatnich dniach nakreślili oni czteroletni plan, dzięki któremu ich liga ma zbliżyć się poziomem do PGE Ekstraligi.

W tym roku udało im się też stanąć na podium Speedway of Nations, bo brytyjski żużel to już nie tylko Woffinden. Do światowej czołówki aspiruje Robert Lambert, a w błyskawicznym tempie rozwija się talent Daniela Bewleya. 19-latek w minionych rozgrywkach zachwycał w barwach I-ligowego ROW-u Rybnik.

- Myślę, że to dobrze dla Wielkiej Brytanii, że Tai zgarnął tytuł mistrzowski. Dzięki niemu wielu młodych zawodników może postawić na żużel. Mamy w kraju wielu żużlowców, którzy starają się go naśladować - przyznaje wprost Bewley w rozmowie z naszym portalem.

Sytuacja Woffindena jest o tyle dziwna, że choć przez świetne występy w SGP promuje on brytyjski żużel, to na co dzień nie oglądamy go w rozgrywkach Premiership. 28-latek kilkukrotnie podkreślał, że jego zdaniem na Wyspach rozgrywanych jest zbyt wiele meczów, co nie pomaga w utrzymaniu formy. Mimo to, promotorzy nie chcą wysłuchać jego uwag. 
 
- Pewnie byłoby lepiej dla brytyjskiego żużla, gdybyśmy oglądali Taia w naszej lidze. W końcu to mistrz świata. Jest świetnym żużlowcem i najlepiej wie, co jest dobre dla jego kariery. Nie wiem jakie ma plany względem kolejnego sezonu, ale jeśli sądzi, że starty na Wyspach mogą przeszkodzić mu w sięgnięciu po kolejny tytuł, to jest jego decyzja - ocenia sytuację starszego kolegi Bewley.

Brytyjczykom grozi jednak sytuacja, z jaką mieliśmy do czynienia w Polsce przez wiele lat, gdy w Grand Prix mogliśmy liczyć jedynie na Tomasza Golloba. Kolejne sukcesy Woffindena będą tworzyć większą presję na żużlowców z młodego pokolenia, którzy na pewnym etapie będą musieli wejść w buty aktualnego mistrza świata.

- Nie patrzę tak na to. Zawsze lepiej, jeśli mistrz świata wywodzi się z tego samego kraju, co mój. Nie odczuwam jednak żadnej presji z tego powodu. Musimy na to patrzeć inaczej. To dobrze dla tego sportu, dla Wielkiej Brytanii, że Woffinden zaczął odnosić sukcesy w Grand Prix - twierdzi Bewley.

Żużlowcy z Wysp w ostatnich latach dorobili się nie najlepszej opinii w Polsce. Wielu z nich, mimo dobrych wyników w rodzimej lidze, nie potrafiło się odnaleźć na polskich torach. Bewley jest jednym z nielicznych, który nie miał tego problemu. 19-latek zdradza, że nie miał jakichkolwiek obaw przed pierwszym występem w Rybniku.

- Być może Polska i Wielka Brytania to dwa różne światy. Jednak koniec końców, w obu ligach mamy piętnaście wyścigów do odjechania i na końcu wygrywa ten, kto pierwszy dojedzie do mety. Mnie starty w Polsce dają wiele frajdy - podsumowuje.

ZOBACZ WIDEO Kołodziej o Unii Tarnów: "Musiałem odejść. Gdybym został, to musiałbym zakończyć karierę"

Źródło artykułu: