W zeszłym sezonie Somerset Rebels odniosło sukces w Premiership, do końca walcząc o miejsce w wielkim finale. Działacze Rebeliantów uznali jednak, że nie mają wystarczających środków, aby nadal rywalizować na najwyższym poziomie i postanowili zgłosić ekipę do Championship w roku 2019.
To oznaczało kłopoty dla Jasona Doyle'a, który był niekwestionowanym liderem Somerset. Pomocną dłoń w kierunku Australijczyka wyciągnęli jednak szefowie Swindon Robins, w barwach którego Doyle wygrał ligę w roku 2017.
- Kibice w Swindon są fantastyczni. Mam wiele wspaniałych wspomnień związanych z tym klubem. Wspierali mnie podczas kolejnych rund Grand Prix, nawet gdy zespół miał gorsze chwile. Wystarczy spojrzeć na rok 2017. Zaczęliśmy go fatalnie, a skończyliśmy z tytułem mistrzowskim. Fani byli przez cały czas z nami i dostali za to nagrodę - powiedział Doyle.
Mistrz świata z 2017 roku nie musiał się zbyt długo zastanawiać nad ofertą klubu z Abbey Stadium. - Cieszę się, że tu wróciłem. Wayne i Terry Russellowie (promotorzy klubu - dop. aut.) zawsze dotrzymują słowa. Chcę wspólnie z nimi ponownie wygrać ligę oraz zostać mistrzem świata po raz drugi - dodał.
Podpisanie kontraktu z Doylem ucieszyło też Aluna Rossitera. - Wiem, co twierdzili niektórzy eksperci znad klawiatury. Jednak wbrew ich opiniom, nigdy nie porzuciliśmy Jasona. Cieszymy się, że może do nas wrócić. Nigdy nie mieliśmy żadnych problemów. Ubiegłej zimy musieliśmy podjąć trudną decyzję ze względu na limity średniej meczowej. To wielki lider i to coś wspaniałego dla brytyjskiego żużla, że nadal będziemy oglądać mistrza świata w akcji - ocenił menedżer Swindon.
ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Nie wyobrażam sobie klubu bez prezesa Mrozka. On zna się na żużlu, a takich ludzi brakuje