- Rok temu szybko doszliśmy do porozumienia, ale później pojawiła się propozycja z Krakowa, która gwarantowała mi pewne miejsce w składzie - mówi w rozmowie z oficjalną stroną łódzkiego klubu Marcin Jędrzejewski. - W Orle temat wyglądał inaczej, bo kadra była szersza i pozostawała walka o skład. Zależało mi na regularnych startach, więc wybrałem Wandę. O wszystkim od razu poinformowałem pana Witka. Tak to właśnie wyglądało - dodaje żużlowiec.
Witold Skrzydlewski nie miał jednak żalu do zawodnika, który rok temu zagrał z nim w otwarte karty. Po sezonie 2018 temat startów Jędrzejewskiego w Łodzi znowu powrócił. Tym razem żużlowiec nie miał już żadnych wątpliwości.
- Nie chcę już popełnić tego błędu co w ubiegłym roku. W Łodzi jest konkretny prezes, cele i klub. Orzeł jest stabilny, bardzo dobrze poukładany i wypłacalny, a to dla nas zawodników są ważne atuty. Przede wszystkim chodzi jednak o to, że szefem jest Witold Skrzydlewski. To było dla mnie kluczowe - podkreśla Jędrzejewski.
Co ciekawe, Jędrzejewskiego tym razem nie zniechęciła walka o skład, której obawiał się rok temu. W Orle poza nim jest jeszcze trzech polskich seniorów i pięciu zawodników zagranicznych. - Jest z kogo wybierać, ale nie myślę już tymi kategoriami. Skupiam się na tym, żeby jak najlepiej przygotować się do sezonu. Jeśli wszystko pójdzie dobrze i będę silny pod względem fizycznym i sprzętowym, to czemu miałbym nie jeździć? Znam swoje możliwości - tłumaczy.
Jędrzejewski zapowiada, że do sezonu 2019 będzie przygotowany bardzo dobrze. - Sprzętowo na pewno będzie u mnie widoczna poprawa. Wiadomo, że kiedy nie ma środków, to nie ma remontów, a kiedy nie ma remontów, nie ma wyników i koło się zamyka. W Łodzi na szczęście mi taka sytuacja nie grozi - podsumowuje zawodnik.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji