Honorowe czy pokazowe zachowanie prezesa ROW-u? Jan Krzystyniak nie ma wątpliwości

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Motor - ROW. Krzysztof Mrozek z prawej.
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Motor - ROW. Krzysztof Mrozek z prawej.

Ponad dziewięć tysięcy złotych kary prezes Krzysztof Mrozek zapłacił z własnej kieszeni, choć nie musiał. - Ujął się honorem i dobrze - ocenia Jan Krzystyniak, były żużlowiec.

Na karę dla prezesa złożyły się trzy rzeczy: ironiczne oklaski dla sędziego Krzysztofa Meyzego, wulgarna wypowiedź na wizji i stwierdzenie, że wszystkie kluby składały oferty Grigorijowi Łagucie. Jan Krzystyniak nie ma wątpliwości, co do zasadności przyznania grzywny. - Znam pana Mrozka. To dorosły człowiek i w ogóle nie powinien wypowiadać wulgarnych słów na antenie. Wcale się nie dziwię, że kara została zasądzona - uważa były żużlowiec.

Prezes ROW-u Rybnik Krzysztof Mrozek na spotkaniu z kibicami przyznał otwarcie, że nie zamierza obciążać kasy klubu i sam zrobił przelew na konto Polskiego Związku Motorowego w wysokości 9100 złotych. Sam zainteresowany nie chce jednak zabierać już głosu w tej sprawie. Dla niego wszystko jest zamknięte.

Nasz rozmówca chwali postawę Mrozka i zwraca uwagę na jego przemyślaną strategię. - Byłaby to dla mnie bardzo dziwna sytuacja, jeśli prezes zapłacił grzywnę z kasy klubowej. Naprawdę źle byłoby to odebrane, a zresztą całe środowisko oceniłoby to negatywnie. Mrozek doskonale wiedział, co robi, a tak poza wszystkim to nie są wielkie pieniądze dla niego - kończy Krzystyniak.

Czas pokaże, czy prezes będzie w stanie powstrzymać się od co najmniej kontrowersyjnych zachowań. Jego postawa może nastrajać pozytywnie. Miejmy tylko nadzieję, że Krzysztof Mrozek całkiem nie usunie się w cień. Byłoby to ze stratą dla nas wszystkich.

ZOBACZ WIDEO Tai Woffinden: Na PGE Narodowym najlepsza atmosfera i pełne trybuny

Źródło artykułu: