Przed sezonem 2018 Adrian Miedziński po raz pierwszy w karierze zmienił klub w lidze polskiej. Z Torunia przeszedł do forBET Włókniarza Częstochowa i szybko został zaakceptowany przez kibiców. Do tego prezentował wyższą formę niż w macierzystym klubie. Nie podejmował złych decyzji na torze. Po jego jeździe widać było, że zmiana pracodawcy była mu potrzebna.
Miedziński podpisał kontrakt z Włókniarzem na przyszły sezon. Choć był kuszony przez Get Well Toruń, to zdecydował się pozostać w Częstochowie. - Czuję się tutaj dobrze, więc jeżeli tak jest, to nie ma co zmieniać - powiedział żużlowiec Włókniarza. W tym roku był krajowym liderem Lwów i ważnym ogniwem zespołu, który rozgrywki PGE Ekstraligi zakończył na czwartym miejscu.
Przed nowym sezonem Miedziński nie nakłada na siebie żadnej presji. - Chcę przede wszystkim przejechać sezon zdrowo i z Włókniarzem zajść jak najdalej - tak mówił o swoich celach na kolejne dwanaście miesięcy. - Polska liga jest priorytetem. Zawsze daję z siebie 100 procent, ale nie stawiam sobie konkretnych celów. Do każdych zawodów trzeba podejść maksymalnie skoncentrowanym, a wtedy wynik sam przyjdzie - dodał Miedziński.
Działacze Włókniarza liczą na to, że drużyna prowadzona przez Marka Cieślaka znów awansuje do fazy play-off i powalczy o medale Drużynowych Mistrzostw Polski. - To zweryfikuje tor. Mamy ciekawy zespół, ale to jest sport. Wyniku się nie kupuje. Każdy ma bardzo duże aspiracje, ale ja wolę mniej mówić, a więcej robić. Jesteśmy mocniejszą drużynę niż w zeszłym roku. Każda drużyna się jednak wzmocniła. Trzeba się skupić na tym, by popełnić jak najmniej błędów. Mam nadzieję, że z tego wyniknie rezultat korzystny dla Włókniarza - ocenił Miedziński.
ZOBACZ WIDEO: Rok 2018 w skokach: najlepszy sezon Stefana Huli. "Rozczarowanie i... wielki sukces"
PS. Adrian powodzenia i bez kontuzji
Teraz musiałby czekać...