Żadna istota ludzka nie lubi spędzać swoich urodzin w szpitalu. Gdy późnym popołudniem 19 marca, Australijczyk Kozza Smith zakładał kevlar, aby wziąć udział w sparingowym meczu pomiędzy Ipswich a Lakeside nikt na stadionie nie zakładał czarnego scenariusza. Ot, początek nowego sezonu na Foxhall, lecz mecz miał charakter towarzyski. Niestety, już w II wyścigu dochodzi do potwornego karambolu. Phil Morris z Lakeside wstaje i będzie kontynuował jazdę w zawodach, które i tak zostaną przerwane po 12 wyścigach, do grona kontuzjowanych dołączy Leigh Lanham i wybije godzina policyjna. Kozza Smith, który nazajutrz ma obchodzić swoje 21 urodziny nie daje znaku życia. Z trudem udaje się zdjąć kask z głowy zawodnika. Przy leżącym Smithie oprócz obsługi medycznej są również rywale z toru, ale kumple w chwilach próby: Lee Richardson i Adam Shields. Kozza Smith zostaje przetransportowany do szpitala, w którym usłyszy wstępną diagnozę: 2 miesiące bez żużla. Przebite płuco, cztery złamane żebra, wybity bark. - Wiedziałem, że nie jest za wesoło ze mną, gdyż z reguły wstaję dość szybko po upadku. Gdy uderzyłem o tor, nie mogłem oddychać. Jacyś ludzie wokół mnie pytali, w którym miejscu mnie boli, a ja myślałem tylko o tym jak złapać oddech. Miałem już kilka dzwonów w życiu, ale wypadek w Ipswich był zdecydowanie najgroźniejszy. Wszyscy wiemy co może się wydarzyć zakładając kask, ale nikt nie dopuszcza takich myśli do siebie. Kumple mówili mi, że nigdy nie zapomnę 21 urodzin, że to wyjątkowa impreza i nie mylili się. Dobrzy ludzie przynieśli mi tort do szpitala w dniu urodzin, ale nie takich obchodów oczekiwałem... - wspomina Kozza Smith.
Ceniony przez żużlowców Jason Gillingham, lekarz czuwający podczas zawodów w Ipswich nad zdrowiem chłopaków, nie wykonywał rozpaczliwych i nerwowych ruchów. Wraz z ojczymem Kozzy, Justinem Smithem przewieźli Australijczyka do szpitala i otoczyli go jak najlepszą opieką. - Dziękuję medykom, pielęgniarkom i kibicom za troskę. Ojczym troszkę się na mnie zezłościł, gdy dzień po upadku przespacerowałem się po oddziale, choć oficjalnie zakazano mi wstawać z łóżka. Musiałem zobaczyć w jakim stanie jest mój kolega Leigh Lanham, więc poczłapałem w stronę sali, na której leżał. Przychodzę, staję przy jego łóżku, widzę, że Leigh ma dwa złamane palce, a on na to, że doznał małego wstrząsu mózgu. Pytam go kiedy przeżył wstrząs mózgu, a on mówi, że nie na torze w Ipswich, tylko gdy zobaczył, że ja chodzę dzień po takim dzwonie. Pyszna scena... - opowiada Kozza.
Ten wspaniały chłopak z Queensland imponujący silną wolą, upadł na tym samym wirażu, na którym poważnych kontuzji doznali: Mark Loram, Chris Louis i Henning Bager. Nie wini jednak Phila Morrisa za to, że nie zostawił mu przestrzeni przy bandzie, tylko zabiera się za rekonwalescencję. 15 maja Kozza zdobywa 4 punkty i 2 bonusy w meczu Premier Trophy dla King's Lynn (rywalem byli rebelianci z Somerset), a dwa dni później szaleje na torze w Rye House w eliminacjach do mistrzostw świata juniorów. Niestety, 25 maja zostaje dwukrotnie staranowany przez rywali na torze w Coventry. Najpierw Kozzę uderza Wells, następnie Frampton. Słaniający się na nogach Kozza jedzie samotnie w trzecim podejściu do wyścigu nr 2, dojeżdża do mety i jest to jedyne indywidualne zwycięstwo zawodnika Ipswich tego wieczoru. - Gospodarze trochę przesadzili z torem. W zasadzie od 10 biegu można było zacząć się ścigać, ale nawet wtedy Harris i spółka nie czuli się w pełni komfortowo. Szkoda mi ogromnie Dawida Stachyry, bo ten chłopak wspaniale się rozwija. Dobrze wpływa na niego fakt, że mieszka razem z Jarkiem Hampelem pod Ipswich. Są blisko natury, rozmawiają w swoim języku, a Dawid to pojętny uczeń, który umie korzystać z rad Jarka - twierdzi Pete Simmons, menedżer "Wiedźm". Nie miną dwa dni, a klub z hrabstwa Suffolk zorganizuje zbiórkę pieniędzy wśród fanów, po to, aby Kozza i Dawid mogli odbudować swój park maszyn. To klasyka na Wyspach - żużlowcy poszkodowani w wypadku mogą śmiało liczyć na wsparcie fanów speedwaya. Dawida Stachyrę cenią na Wyspach za determinację, wolę walki i myślenie na torze. Rodowity lublinianin urodził się tego samego dnia i miesiąca co Napoleon Bonaparte (15 sierpnia), ale mówi lepiej po rosyjsku niż cesarz Francuzów, gdyż z zapałem studiuje na filologii rosyjskiej. Jedna cecha łączy go ze słynnym Korsykaninem - umie wstawać po ciężkich ciosach. Napoleon potrafił podnieść się pod Borodino, choć wielu klasyków wojny francusko – rosyjskiej z 1812 roku sądzi, że nie był to wielki wyczyn wyrwać się garstką ludzi z potężnego pierścienia wojsk Kutuzowa. Dawid liczy, że bitwa trzech cesarzy pod Austerlitz i błysk kunsztu dopiero przed nim. Wraz ze wsparciem taty Janusza i trenera Marmy-Hadykówki Rzeszów, Darka Śledzia, Dawid będzie wracał do optymalnej formy.
Dla Ipswich mecz ze Swindon jest o tyle ważny, że wobec niemocy "Wiedźm" na wyjazdach pozostaje im wygrywać za 3 punkty u siebie. Carl Wilkinson, nominalny rezerwowy dzielący obowiązki między Ipswich i Scunthorpe ostatnio zaczął przywozić sensowne punkty, a John Louis mówi o nim, że to "100 proc. wojownik o żelaznej woli walki na torze Foxhall". Tradycyjnie do boju prowadzi gospodarzy lider, Jarek Hampel. Swindon nie jeździło jeszcze w tym roku w Ipswich, a po minimalnej przegranej w Peterborough (44-46), podopieczni Rossitera mają chrapkę na punkty w Ipswich. Swoim zawodnikom Rossiter wpaja zaangażowanie godne hokeistów. Czyni to nie bez powodu, wszak zimą zaprzyjaźniony z graczami Swindon Wildcats "Rosco" bawi się rzucając krążek na rozpoczęcie tercji. - Mam sporo przyjaciół wśród hokeistów Swindon Wildcats i chcę, żeby moi jeźdźcy też pokazali na torze, że są drapieżnikami i zasługują na miano dzikich kotów - rzuca "Rosco". Jeśli chcesz zobaczyć unikatową transformację z rudzików w dzikie koty, to nawet jeśli nie jesteś ornitologiem, zasiądź przed telewizorem w poniedziałek 1 czerwca o godz. 20.30 i włącz Polsat Sport Extra. Zapraszamy!
Tomasz Lorek