Z drugiej strony ekranu to cykl felietonów Gabriela Waliszki, dziennikarza nSport+.
***
Wśród obrazów 2018. na pierwszy plan wysuwa się leszczyński Smoczyk wiwatujący na cześć byczych zawodników, rewanżujących się Staliw drużynowej walce o złoty tytuł. Było wtedy chłodno za sprawą powietrza, ale gorąco od klimatu promieniującego stadionu. Rozpalił nasze zmysły prezes Dworakowski, mówiąc na antenie przekonującym głosem, że Unia za dwa lata będzie jeszcze bardziej polska, czyli bez obcokrajowców w składzie. Śmiała deklaracja, która pozostaje mocno w pamięci.
Co poza tym? Tajski sezon w mistrzostwach świata, czyli Woffinden sięgający po trzeci tytuł. Nie była to niespodzianka, ale też występy Brytyjczyka jakoś nie przesłoniły jazdy innych kandydatów. No może poza toruńskim zakończeniem, kiedy Tai w mistrzowskim stylu zagryzł zęby i sięgnął po swoje. Osobiście bardziej zaskoczyli mnie Rosjanie. Najpierw ogolili naszych reprezentantów we wrocławskim finale Speedway of Nations, a potem potrafili się barwnie cieszyć i napisać list do najwyższych władz rosyjskiej federacji sygnalizując swe wielkie w żużlu, a ciut mniejsze w mocarstwie osiągnięcie. Zresztą zarówno Artiom Łaguta, jak i Emil Sajfutdinow byli czołowymi postaciami najlepszej ligi świata, potrafiąc dobrze współpracować z otoczeniem i konkretnie wspierając charytatywne inicjatywy.
A tych ostatnich było trochę w 2018 roku. Wspieraliśmy choćby Tomasza Golloba, dla którego był to pierwszy tak trudny rok w sportowym życiu. Patrząc na zaangażowanie życzliwych ludzi ze środowiska, pomoc sportowych gwiazd czy wiernych kibiców - można mieć optymistyczne myśli.
Co więc przed nami? Na pewno emocje, niespodzianki, zaangażowanie. Bycie na żużlowej karuzeli niezależnie od roli zawsze przynosi jakieś nieoczekiwane zwroty zdarzeń. W 2019 roku spodziewam się mistrzostwa dla królów. Albo tych od polowania albo tych od wszystkich zwierząt. Myszy z Zielonej Góry mają pakę na wielkie wyczyny, a częstochowskie Lwy po fajnych roszadach też nie stoją na straconej pozycji. Za oboma zespołami przemawiają też ich przywódcy czyli mentalny wizjoner Adam Skórnicki i generał silnej armii Marek Cieślak. Na taki finał wcale bym się nie obraził, co byłoby dobre dla odświeżenia PGE Ekstraligi, jak i dla motywacji faworyzowanych ośrodków z Leszna czy Wrocławia.
Indywidualnie? Zdecydowanie stawiam na polskie złoto. Nazwisko mojego kandydata zapisuję na kartce i wkładam do koperty. Nadchodzi wreszcie ten czas, gdy Polak z bogatym doświadczeniem staje się głównym nazwiskiem do tytułu mistrza świata. Cykl Grand Prix dawno już nie widział biało-czerwonej flagi na szczycie po ostatnim turnieju, więc czas na zmiany. Trzymam kciuki za ten typ i wszystkim Polakom w elicie życzę powodzenia. Niech wygra najszybszy i najbardziej regularny. Najlepszego roku!
Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+
[b]ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Imponująca kolekcja aut Floyda Mayweathera
[/b]
Dla kraju bez którego Speedway już dawno stałby się amatorską zabawą dla kierowców TIRów w Anglii :)
Jeśli nie teraz to kiedy ?
Bartek i Patryk Czytaj całość