[b]
Ewelina Bielawska, WP SportoweFakty: Początek roku to jeszcze czas na naładowanie baterii. Jak spędza ten czas Emil Sajfutdinow? [/b]
Emil Sajfutdinow, zawodnik Fogo Unii Leszno: Najpierw trzeba było powrócić do Rosji, by pozałatwiać wszystkie sprawy, na które nie ma czasu w sezonie. Do tego wypoczynek z rodziną w Dubaju, podpisanie kontraktu w Bałakowie oraz spotkanie z potencjalnymi sponsorami z Rosji i prezydentem miasta Bałakowo, a także osobami, które pomagają w organizacji SON w Togliatti. I tak ten czas leci.
Wielu osobom wydaje się, że ten czas poza sezonem służy jedynie odpoczynkowi. Tymczasem macie sporo spotkań ze sponsorami, do tego przygotowania kondycyjne czy też domykanie budżetu wymagają również ogromu pracy. Na odpoczynek pozostaje więc tego czasu niewiele.
W tym momencie układam sprawy w Rosji, a mój team pracuje w Polsce, abym w sezonie mógł skupić się tylko na jeździe. Tak właśnie jest, że na odpoczynek nie ma aż tak dużo czasu. Przy tej okazji bardzo dziękuję wszystkim sponsorom z Polski i z Danii za całą pomoc i wsparcie jakie od nich otrzymuję.
Większość zawodników rozpoczęła w grudniu przygotowania kondycyjne jak i sprzętowe do sezonu 2019. Jak wygląda to u pana?
Ja w treningu ogólnorozwojowym jestem cały czas, poza kilkoma dniami kiedy jest regeneracja. Codziennie, nawet w sezonie, mam jedną jednostkę treningową. Oczywiście już w jego trakcie nie jest ona tak intensywna jak teraz. Jeśli chodzi o sprzęt, to pewien plan został założony już w październiku i od tamtego dnia krok po kroku go realizujemy.
ZOBACZ WIDEO Turniej "Gramy dla Tomka"
Jak podsumowałby pan miniony sezon? Z występów w lidze zapewne można być zadowolonym, niedosyt pozostał pewnie jeśli chodzi o cykl Grand Prix.
Najbardziej cieszę się, że omijają mnie poważniejsze urazy, że mogę startować w imprezach, które mam zapisane w kalendarzu. A że nie zawsze się wygrywa? No co zrobisz, widocznie tak ma to wyglądać. Zdobyłem z Unią Leszno po raz kolejny złoty medal z najwyższą średnią w drużynie, w Rosji zaś nie straciłem żadnego punktu. Bardziej pod górkę było jednak w SEC i GP, ale cóż, takie życie. W SEC zdobyłem już chyba to co miałem do zdobycia. W Grand Prix widocznie moja droga do kolejnego medalu czy też do mistrzostwa pewnie musi być wyboista. Pozostaje nam się z tym zmierzyć i zobaczyć czy uda nam się te przeszkody pokonać.
Wydawało się, że rywale mieli w tym roku mocniejsze jednostki napędowe. Czy w związku z tym jest zamiar dokonania jakichś zmian jeśli chodzi o zakup sprzętu, tunerów?
Z tunerami nic nie zmieniam. Po treningu w październiku wybraliśmy wszystko co mi pasuje zarówno na starcie jak i na trasie. Najbardziej pasowały mi ustawienia od dwóch tunerów i to z nimi mam zamiar zacieśnić współpracę. Nigdy już nie zdecyduję się na pracę tylko z jedną osobą.
Dlaczego?
Takie są moje wnioski po problemach z poprzednich sezonów.
Żużel w Rosji przeżywał w tym sezonie lepsze chwile. Latem w duecie z Artiomem Łagutą wygraliście pierwszą edycję Speedway of Nations. Wynik ten jednak nie został zbytnio zauważony w waszej ojczyźnie.
Niestety nie został. Proszę sobie wyobrazić, że z Artiomem nie zaproszono nas nawet na galę zakończenia sezonu motocyklowego organizowanego przez federację rosyjską. Najważniejsze, że kibice mieli swoje chwile radości. Oczywiście ja sam i mój team bardzo się z tego medalu cieszyliśmy również. Jak widać - praca przynosi efekty.
Do prezydenta Putina i ministra sportu został napisany list. Próbowaliście zmienić postrzeganie żużla w waszym kraju.
Tak, napisałem list. Dostałem też odpowiedź.
Czy przyniosło to jakieś efekty?
W odpowiedzi przeczytałem, że szczerze gratulują oraz że o większe wsparcie powinniśmy zabiegać w ministerstwie sportu i federacji motocyklowej. Takie pismo z informacją o naszym sukcesie do nich wysłali i to wszystko.
Czy zamierzacie w jakiś sposób dalej próbować zmienić postrzeganie tej dyscypliny w Rosji?
Czy dalej będę sam o to wszystko walczył? Na ten moment nie wiem. Chyba skupię się bardziej na sobie, być może pomogę kilku młodzieżowcom, a walkę o odbudowę żużla w Rosji zacznę po skończeniu swojej kariery. Fajnie, że finał SON w tym roku będzie w Rosji. Świetnie byłoby w nim wystartować. Wtedy dam z siebie maksimum, aby udało się znowu zdobyć medal, może nawet złoty.
Podczas jednej z naszych poprzednich rozmów przyznał pan, że zmiany klubów nie wpływały najlepiej na dyspozycję. Potrzeba było się odbudować, dlatego też na pewien czas zrezygnował pan z Grand Prix. Sporo się zmieniło od tego czasu - kolejny rok w Unii Leszno, uczestnictwo w cyklu GP, więc rozumiem, że nadszedł ten czas, kiedy można startować z czystą głową?
Oprócz sezonu 2013, gdzie zostałem oszukany w Częstochowie nie narzekam na współpracę z klubami w Polsce. Wiem, że zawsze do zawodów jestem przygotowany najlepiej jak potrafię i staram się w 100 proc. wykonywać swoją pracę dla klubu. Mam też czystą głowę, bo w domu mam wspierającą mnie rodzinę, a wokół mnie ludzi którzy robią wszystko, aby problemów było jak najmniej. Zrezygnowałem z GP, ponieważ dość mocno zostało nadszarpnięte moje zdrowie w sezonie 2013 oraz finanse, gdzie niestety musieliśmy łatać dziury pożyczkami, aby w ogóle móc startować.
Przed powrotem do Grand Prix wolał pan najpierw spróbować sił w SEC.
SEC był czymś nowy i fajnie się w nim czułem. Mniej rund wiązało się z mniejszym stresem jak i mniejszym obciążeniem budżetowym. Mogłem w spokoju przygotowywać się do zawodów ligowych mając też sporo czasu na regenerację. Z perspektywy czasu nigdy tej decyzji nie żałowałem. Walczymy od lat o jak najlepsze wyniki i każda wygrana cieszy. Gdy odnosisz sukcesy to życie sportowe jest jeszcze fajniejsze.