Za i przeciw Hynka. Bierzmy tę Polonię Bydgoszcz do Nice 1. LŻ. Brak wychowanka seniora w składach należy tępić

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Jerzy Kanclerz, Mikołaj Curyło.
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Jerzy Kanclerz, Mikołaj Curyło.

Polonia Bydgoszcz to kawał historii polskiego żużla. Jeśli ma gwarancje finansowe, zaklepanego Hancocka, Kozę i kogoś jeszcze, proszę bardzo, zapraszamy do Nice 1. LŻ. Brak wychowanka seniora w składach to coraz większa plaga, którą trzeba tępić.

ZA mocną Polonią Bydgoszcz w Nice 1 LŻ.

W piątek PZM ogłosił konkurs na dziką kartę do uczestnictwa w przyszłorocznych rozgrywkach Nice 1.LŻ. Ma to to oczywiście związek z odmowną decyzją o przyznaniu licencji dla Stali Rzeszów. Chętne ośrodki dostały tydzień na zgłaszanie swoich kandydatur. Oznacza to ni mniej ni więcej, że nasza centrala nie daje za wygraną i za wszelką cenę stara się uzupełnić skład zaplecza PGE Ekstraligi.

W jednej z niedawnych części tego cyklu nawoływałem polskie władze, by nie uszczęśliwiały nikogo na siłę. Skoro nikt nie pali się do jazdy w Nice 1. LŻ. to należy ich status uszanować, "przebiedować" ten jeden sezon i rozpocząć rozgrywki w siedmiodrużynowym kształcie. Nikomu z głowy korona by nie spadła.

Rozumiem jednak konsekwencję prezydium PZM i to, że wewnątrz gabinetów starają się podjąć ostatnią próbę uzupełnienia drugich, co do ważności rozgrywek w naszym kraju. Tak mówi regulamin. Ale być może wyszli z założenia, że okres pomiędzy świętami a Nowym Rokiem skłonił co poniektórych do refleksji. I kto wie, czy cierpliwość oraz brak nacisków nie zostały nagrodzone. Mówiło się o Opolu, Poznaniu, proszono Piłę i Kraków, tymczasem pod choinką w PZM, szacowne gremium znalazło paczkę z północy Polski.

Słychać bowiem coraz wyraźniejsze głosy, że na przedwczesny awans chętkę ma nowy właściciel Polonii Bydgoszcz - Jerzy Kanclerz. Miał on już ponoć odbyć rozmowy z prezydentem miasta Rafałem Bruskim i nakłonić do występów w swojej ekipie Grega Hancocka czy Ernesta Kozę. Twarzą projektu miałby zostać sam Tomasz Gollob, który żyje na przyjacielskiej stopie z Kanclerzem. Mistrz świata z 2010 roku jest wielkim orędownikiem pomysłu startu bydgoszczan w klasie wyżej. A jeśli zostaną spełnione warunki podyktowane przez PZM, gwarancje finansowe będą się zgadzać, jestem jak najbardziej za dokooptowaniem Polonii. Sam Hancock będzie olbrzymim magnesem do przyjścia praktycznie na wszystkie stadiony w Nice 1 LŻ.

Poza tym Polonia Bydgoszcz to kawał historii polskiego czarnego sportu. Jeden z najbardziej utytułowanych ośrodków w naszym kraju. Siedmiokrotny DMP i prawdziwy dominator w latach dziewięćdziesiątych. Aż żal, że taki klub wiązał ostatnio koniec z końcem, a mecze w jego wykonaniu oglądała garstka fanów. Nie mam wątpliwości, że byłby to pierwszy krok do powolnego odrodzenia tej uznanej marki. Myślisz Polonia? Mówisz bracia Gollobowie, GustafssonDołomisiewiczPołukardProtasiewicz i wielu innych.

Oczywiście jestem pewien, że zaraz podniesie się larum, gdyż jeszcze kilka tygodni temu wnioskowałem żeby odjechać sezon 2019 systemem z jedną drużyną pauzującą. Swój akces zgłaszało przez chwilę tylko Opole, ale powiedzmy sobie otwarcie, byłoby chłopcem do bicia i postrachem księgowych. Każda pojedyncza wygrana urastała w tym wypadku do rangi sukcesu. Polonia z Hancockiem, Kozą być może Sundstroemem, Huckenbeckiem, czy Grajczonkiem na pozycjach liderów, wsparta dodatkowo młodymi wilczkami, gwarantowałaby zdecydowanie wyższy poziom sportowy. A o to przecież w tej "zabawie" chodzi.

PRZECIW braku wychowanków seniorów w składach

Jestem wielkim tępicielem braku wychowanka seniora w składach naszych drużyn. Zdaję sobie sprawę, że sentymenty odeszły już dawno na bok. Epoka romantyczna w żużlu się skończyła, a do gry wchodzą coraz większe pieniądze, aby ktoś kierował się podobnymi pobudkami. Kluby ukierunkowane są na wynik, a nie promowanie zawodników, którzy urodzili się kilkaset metrów od stadionu, albo stawiali pierwsze kroki na lokalnych "podwórkach". Wciąż będę jednak nawoływał, gdy jest okazja, a nie ma potrzeby brania zawodnika o podobnej klasie z zewnątrz, postaw do jasnej cholery na "swojaka"!

Koszula najbliższa ciału, więc podam przykład z własnego środowiska. Po odejściu z Tarnowa Jamroga Unia po raz pierwszy od blisko dziesięciu lat podzieli los Get Well Toruń, czy Speed Car Motoru Lublin. W Toruniu i Lublinie mamy w całości skład złożony z najemników, w Częstochowie jak dobrze pójdzie również nie będzie żadnego wychowanka w meczowym zestawieniu. W niższych ligach jest podobnie, choć na szczęście do tragedii jeszcze trochę brakuje.

Obawiam się jednak, że ten stan rzeczy nie potrwa długo. Ale wracając do sedna... nie mam nic do Artura Czai czy Daniela Kaczmarka. Wręcz przeciwnie. To bardzo fajne chłopaki, lubię z nimi rozmawiać, ale jestem przekonany, że wcale nie odbiegają poziomem od Ernesta Kozy. Tym bardziej, że Ernest wielokrotnie sam zgłaszał akces do prezesa Łukasza Sadego, że chętnie wróci. Wystarczy jeden telefon, czy słowo prezesa i on zjawi się w spółce jak na skrzydłach. W tym jednak tkwi cały ambaras żeby dwoje chciało na raz. Wielkimi orędownikami przyjścia Kozy byli kibice, a przecież to z ich zdaniem w pierwszej kolejności powinni liczyć się działacze. To dla nich robi się żużel i oni są najważniejszymi sponsorami klubu. Jestem pewien, że gdyby przeprowadzić sondę wśród sympatyków Jaskółek, ci w większości opowiedzieliby się za Kozą.

Wiem również z różnych źródeł, że i w Toruniu kibice nie są szczęśliwi z tego jakich żużlowców im zaserwowano. Pozbyto się najpierw Miedzińskiego, następnie Przedpełskiego. Doszliśmy do paradoksu, że bardziej toruńska jest Częstochowa niż sam Get Well.

Prezesi jakby nie zdawali sobie sprawy, że kibice chcą w pierwszej kolejności oglądać chłopaków z miejscowego środowiska. Kogoś z kim obcowali na co dzień. Mijali się za "gówniarza" w sklepie lub chodzili do szkoły, a potem patrzyli jak dorastają w klubie wspinając się na kolejne szczeble kariery. Szefowie ośrodków nie mogą wyzbyć się klapek na oczach. Myślą, że sprowadzą fajnego obcokrajowca i w ten sposób zrekompensują absencję wychowanka. Takie działanie jest dobre, ale na krótką metę. Kibic przyjdzie na pierwszy mecz, zobaczy z ciekawości, wróci do domu i zapomni. Od dawna podkreślam, że zespoły bez seniora wychowanka tracą swoją tożsamość. Zobaczymy kiedy dostrzegą, że takie postępowanie przestaje im się po prostu opłacać. Prawdopodobnie dopiero wtedy, kiedy zorientują się, że na stadion przyszło 2-3 tyś. mniej ludzi niż jeszcze rok czy dwa lata wcześniej.

ZOBACZ WIDEO Jamróg: Nie mam wyrobionej marki. Wciąż muszę coś komuś udowadniać

Źródło artykułu: