48-letni Amerykanin był łączony ze Speed Car Motorem Lublin już przed 2018 rokiem. Co więcej, w trakcie okienka transferowego lubelscy działacze ustalili warunki kontraktu z zawodnikiem i podali sobie ręce. Wtedy Greg Hancock postanowił wybrać ofertę Ireneusza Nawrockiego i przejść do Stali Rzeszów. Ten ruch mocno uraził lubelskich kibiców jak i właścicieli klubu - Piotra Więckowskiego oraz Jakuba Kępę.
Po braku przyznania licencji na tegoroczny sezon dla rzeszowskiego klubu, czterokrotny mistrz świata został bez pracodawcy. Ostatnio zdradził, że do tej pory nie otrzymał żadnej oferty z polskich klubów, w tym oczywiście z Lublina. Prezes Motoru - Jakub Kępa w listopadzie zapowiedział, że póki on jest w tym klubie, Hancocka nie będzie. Odmiennego zdania jest jego ojciec - Marek Kępa. Legendarny lubelski żużlowiec widziałby Amerykanina w swoim mieście. Zdradza, że razem z synem potrafili się sprzeczać o tę kwestię. - Ja jestem baran, on jest byk. Baran ma większe i bardziej zakrzywione rogi, więc będzie walczył. Może nie są to sprzeczki, ale zbyt ostre dyskusję występują - powiedział Marek Kępa podczas audycji "Pięć Jeden" w Radiu Freee.
- Ja mu nadmieniłem nt. Grega Hancocka, że trzeba schować swoje urazy. To moje zdanie i uważam, że powinna być rozmowa z Gregiem. Kuba odpowiedział wprost - jeżeli chcesz, abym zmienił nazwisko to proszę bardzo - dodał Kępa.
Mimo tego że wszystko wskazuje na to, że Hancocka nie będzie w Lublinie, to kibice jak i całe środowisko żużlowe trzyma kciuki za lubelski klub. Marek Kępa zauważył, że dzięki temu jego syn staje się pewniejszy oraz wie, że w tej walce nie będzie sam. - Wszyscy trzymamy kciuki, aby bez Grega udało się utrzymać w PGE Ekstralidze. Kuba dzięki temu "rośnie" - zakończył Marek Kępa.
ZOBACZ WIDEO Kołodziej nie zamierza robić tego co Hancock. Kiedyś usłyszał pretensje od Crumpa